IV Słoneczne Spotkanie Integracyjne „Chcę ci dać skrzydła” zgromadziło w Złocieńcu kilkuset niepełnosprawnych. Bez nich powiat drawski byłby uboższy i… mniej interesujący.
Od czterech lat liczą się co roku. A jest ich – podopiecznych Zespołu Placówek Edukacyjno-Terapeutycznych w Bobrowie – coraz więcej. 22 maja ledwie mieszczą się na złocienieckim rynku, a potem w kinie Mewa, dokąd ruszyli ulicami miasta w korowodzie pełnym przebierańców. Łącznie z nauczycielami jest tu prawie 400 osób. W ciągu 4 lat czterokrotnie zwiększyła się liczba podopiecznych ZPET – z 45 do 185. Przybyło także wchodzących w jego skład placówek znajdujących się, poza Bobrowem, w Czaplinku i Drawsku: to szkoły, przedszkola, świetlice, internaty. W planach jest szkoła zawodowa. Krystian Ignacak, dyrektor ZPET, wyjaśnia, że główną ideą szkół specjalnych jest uspołecznienie, m.in. przez przygotowanie do zawodu osób z lekką dysfunkcją. – Jeśli to zaniedbamy, absolwent gimnazjum zostanie z niczym. Dajemy mu szansę znalezienia pracy – wyjaśnia. Docenia to Sylwia Pałka, która przed kilkunastu laty posłała córkę Roksanę do zwykłej podstawówki. Tamten rok był utrapieniem dla dziewczynki z zespołem Downa. – Chciałam ją zintegrować z dziećmi zdrowymi, ale to się nie udało. Koledzy przezywali ją od „psychicznych”, nie umiała sobie z tym poradzić, opuszczała lekcje – wspomina pani Sylwia. Dziś z zachwytem mówi o zmianach, które zaszły w tej 22-latce, zwłaszcza w ostatnim roku, będącym przygotowaniem do zawodu kucharza. – Przez ten rok dużo się nauczyła i pomaga mi w kuchni, choć wcześniej nawet nożem i widelcem nie chciała jeść. Szkoła w Bobrowie zrobiła swoje!
Wkuwać? Nie
Na scenie kina Mewa bryluje Anetka. Jest na pierwszym planie, z impetem kręci biodrami, wyrzuca do góry ramiona, drobi kroczki. Niby taka pewna siebie, ale co rusz spogląda na swoją opiekunkę, panią Małgorzatę, która tuż przed sceną sygnalizuje kolejne figury taneczne. Anetka, podobnie jak spora grupa jej kolegów, powtarza choreografię niemal bezbłędnie. Utwór jest długi, ale nie musiała wkuwać roli. To makaton – alternatywna forma komunikacji, polegająca na naśladownictwie, w której jednak chodzi nie tylko o sposób zapamiętywania. To także praca duetu nauczyciel–uczeń. Występ w kontakcie wzrokowym z wychowawcą daje dziecku poczucie bezpieczeństwa. Między innymi w taki sposób dzieciaki z Bobrowa podejmują role społeczne, których zdrowi mogliby im pozazdrościć. Na jednym występie bowiem się nie skończy – trupa, która wystawia właśnie „Calineczkę”, ruszy niebawem z tournée po powiecie drawskim, przekonując widzów w szkołach i ośrodkach kultury, że sztuka w wykonaniu niepełnosprawnych aktorów i tancerzy wzbudza nie tylko szczery śmiech czy wzruszenie, ale i podziw. – Przez to spotkanie pokazujemy, że w społeczeństwie żyją osoby niepełnosprawne i że one wcale nie potrzebują litości, lecz traktowania na równi z innymi – powiedział dyrektor Ignacak, wymieniając różne projekty kulturalne, zawodoznawcze, sportowe. – To wszystko przynosi efekty. Widzimy, że jesteśmy pozytywnie odbierani, że zintegrowaliśmy się ze społecznością.
Było super
– Nasze dzieci lubią się pokazać, ale scena jest dla nich miejscem przełamywania strachu, zawstydzenia – wyjaśnia Anna Chylińska-Jakubowicz, wicedyrektor ZPET. – Bardzo im pomaga, gdy po występie słyszą od nas: „Było super!”. Żeby jednak tak było, potrzeba wysiłku dorosłych, i to pracujących z pasją, bo czasem kredę i tablicę trzeba zamienić na strój żaby i „wyskakać” – jak to się działo w przedstawieniu o Calineczce – długą rytmiczną piosenkę w jednym rzędzie z podopiecznymi. – To sprawia, że dzieci nabierają odwagi, czują się pewniej w stresujących warunkach. Wówczas odkrywają się, pokazują siebie takimi, jakimi są – mówi wicedyrektor Beata Kuprowska. Wkład pracy wyspecjalizowanej kadry docenia starosta drawski Stanisław Kuczyński. Cieszy się, że powstają kolejne etaty w ZPET i zdolna młodzież nie odpływa z regionu, lecz tu się rozwija i poszerza swoje kompetencje. – Dzięki temu ci młodzi nie wyjeżdżają do Holandii czy Anglii na zmywaki, lecz podejmują pracę w swoim zawodzie. I niosą pomoc innym poprzez nauczanie konkretnej osoby – powiedział. Tego dnia jednak to nie ZPET-om dziękowano, lecz one dziękowały tym, którzy je wspierają zaangażowaniem i finansami. Na scenie kina Mewa grono osób otrzymało okolicznościowe statuetki.
Wyraź swoją opinię
napisz do redakcji:
gosc@gosc.plpodziel się