Wierzą, że rodzina to największy skarb w ich życiu. I nie wstydzą się tego pokazać. Także w żarze lejącym się z nieba. Ulicami Słupska przeszedł kolejny Marsz dla Życia I Rodziny.
Mieszkańcy Słupska już po raz 8. zdecydowali się dołączyć do ogólnopolskiej inicjatywy organizowanej w prawie 150 miastach.
- Mam czwórkę dzieci i nie wyobrażam sobie życia bez nich. Każde kolejne to jeszcze większa radość - uśmiecha się pan Arek. Co roku jest na Marszu dla Życia, wraz z zespołem Yam Kinneret upiększa muzycznie ten barwny korowód. Kolorowe transparenty, barwne wiatraczki, białe i czerwone baloniki - to elementy wyróżniające marsz. I entuzjazm na twarzach uczestników, bez względu na wiek.
Pani Ania przychodzi na marsz z przerwami. Dziś z dwójką pociech. Kilkuletni syn mówi, że mu się bardzo podoba. Mimo niemal 30-stopniowego upału. Mama też nie narzeka, bo - jak mówi - są i atrakcje dla najmłodszych. I jest też możliwość pokazania, że rodzina to życiowy priorytet. - To, że tu dzisiaj jesteśmy, to możliwość pokazania tego, czym żyjemy przez cały rok - mówi słupszczanka.
Tegoroczny marsz przyciągnął nie tylko mieszkańców Słupska. "Młodzi miłosierni" to grupa nastoletnich wolontariuszy z Ustki. Oni także postanowili być na tym wydarzeniu. Przyjechali razem z s. Dominiką, kanoniczką Ducha Świętego. - To dla nas nie jest wyłącznie zabawa. Przyjechaliśmy tu, żeby pokazać innym, że są pewne wartości, które wyznajemy i które są faktem - dodaje ustecka duchaczka.
Podczas 8. Marszu Dla Życia i Rodziny nie zabrakło także patriotycznych akcentów. Przedstawiciele Domowego Kościoła złożyli przed pomnikiem Powstania Warszawskiego pamiątkową wiązankę biało-czerwonych kwiatów. To wyraz hołdu dla tych, którzy walczyli za ojczyznę. Stało się tak nie przez przypadek - wszak w tym roku świętujemy 100. rocznicę odzyskania przez Polskę niepodległości.
W marszu ulicami Słupska szedł także bp Krzysztof Włodarczyk, który przyjechał prosto z Koszalina, gdzie odprawił Mszę św. przed rozpoczęciem wędrówki.