Zanim pomogą, modlą się. A potem cieszą. Ale najpierw dostrzegają potrzebującego. 900 wolontariuszy szkolnych Caritasów przybyło na pielgrzymkę do Koszalina.
Doroczna pielgrzymka Szkolnych Kół Caritas zgromadziła, jak podają organizatorzy, prawie 900 osób - najpierw w kościele pw. Ducha Świętego w Koszalinie, a potem na placu pod amfiteatrem, gdzie wyruszyli z transparentami, flagami i okrzykami, że lubią pomagać.
Tam czekał na nich raper Arkadio oraz prezentacje Busa Niepodległej (rozpowszechniającego idę programu Rodzina Rodzinie) oraz sprzętu straży pożarnej, policji, straży granicznej. Pogoda dopisała, toteż wolontariusze, nawet ci starsi, chętnie korzystali z takich atrakcji dmuchane zamki czy malowanie twarzy.
- Wolontariusze to skarb Caritas. To armia ludzi o wrażliwych sercach, dostrzegających ludzi w potrzebie - powiedział ks. Tomasz Roda, dyrektor CDKK, nie tylko o liczbie członków SKC, których w diecezji jest 1700. - Trudno przecenić wartość SKC, bo one misję miłości Chrystusa realizują w praktyce.
Pielgrzymka rozpoczęła się, jak większość spotkań SKC, modlitwą. Mszy św. w asyście 10 kapłanów przewodniczył bp Krzysztof Zadarko.
- Wszyscy, którzy należycie do Szkolnych Kół Caritas, jesteście powiązani wspaniałą ideą, jaką jest idea miłosierdzia - powiedział biskup w homilii, nawiązując do przypowieści o synu marnotrawnym, a także do osoby, która w naszej diecezji szczególnie mocno miłosierdzie rozpowszechniała oraz wdrażała pomysłowe projekty - kierującego nią od 1992 roku i zmarłego po czterech latach bp. Czesława Domina.
Następnie bp Zadarko pokazał dzieciom i młodzieży proces, którego finałem jest udzielenie komuś pomocy.
- Najpierw wszystko zaczyna się od spojrzenia, potem jest nasze przejęcie się tym. Następnie jest gest podejścia do człowieka, który jest biedny, a nawet może grzeszny, bo on również czeka na miłosierdzie - wymieniał biskup. - Potem jest ten cudowny gest objęcia, podobnie jak miłosierny ojciec z przypowieści objął swego powracającego syna, choć ten zmarnował całe swoje bogactwo. A potem następuje wielka radość.
- Nie dziwcie się temu, że wielu ludzi nie będzie tego rozumiało. Warto chwycić malutką zapałkę i zapalać nią całe otoczenie - zachęcał młodych bp Zadarko. - Jest mnóstwo ludzi, którzy potrzebują tego, żebyście szli do nich ze znakiem Caritas, oznaczającym że w imię Jezusa Chrystusa dajecie miłość każdemu, nawet temu, który na tę miłość nie zasługuje.
Spotkanie było okazją do wyróżnienia i nagrodzenia najbardziej aktywnych SKC w konkursach na rzecz hospicjum Caritas w Darłowie pn. "Pola nadziei" i "Zakręć się na hospicjum".
W tym drugim powtórnie zwyciężyli wolontariusze z Redła, którym udało się zebrać 1175 kg nakrętek.
- Dzieci nie robią tego dla nagrody. Któregoś razu, gdy odwiedziliśmy hospicjum w Darłowie, zmarł tam akurat pewien człowiek. Dzieciaki tak się tym przejęły, że powiedziały: od tej pory będziemy zbierać nakrętki, żeby ci ludzie mogli mieć wszystko, czego potrzebują. - zaświadcza opiekunka zwycięskiego koła s. Joanna Juraszek ze Wspólnoty Dzieci Łaski Bożej. - Przez śmieci, bo przecież te zakrętki to są śmieci, można pomóc i zrobić fajną sprawę. I to jest świetne.
- Jesteśmy tu, bo przez cały rok ciężko pracowaliśmy dla potrzebujących i chcemy pokazać, że robimy dobrą robotę - powiedziała Justyna Jasińska, od 12 lat opiekunka SKC w w Piecniku.
Od 5 lat w akcjach białogardzkiego SKC bierze udział Kasia Czapraga. - Kiedy widzę uśmiech kogoś, komu pomogliśmy, a nawet jeśli nie widzę, nie znam tej osoby, to ogromną radość sprawia mi to, że możemy szerzyć dobro.
Wydarzenie oprawiła muzycznie schola "Tyle dobrego" pod kierunkiem ks. Arkadiusza Oslisloka, zaś uwielbienie flagami i animację przemarszu zatroszczyła się Szkoła Nowej Ewangelizacji w Koszalinie.