Reklama

    Nowy numer 13/2023 Archiwum

Robimy dobrą robotę!

Armia o wrażliwych sercach, dostrzegających ludzi w potrzebie – wolontariusze SKC pielgrzymowali do Koszalina.

Doroczna pielgrzymka Szkolnych Kół Caritas zgromadziła, jak podają organizatorzy, blisko 900 osób – najpierw w kościele pw. Ducha Świętego w Koszalinie, a potem na placu pod amfiteatrem, gdzie wyruszyli z transparentami, flagami i okrzykami, że lubią pomagać. Tam czekał na nich raper Arkadio, prezentacje Busa Niepodległej i sprzętu straży pożarnej. Pogoda dopisała, toteż wolontariusze, nawet ci starsi, korzystali z takich atrakcji jak dmuchane zamki czy malowanie twarzy. – Wolontariusze to skarb Caritas. To armia o wrażliwych sercach, dostrzegających ludzi w potrzebie – powiedział ks. Tomasz Roda, dyrektor CDKK, nie tylko o liczbie członków SKC, których w diecezji jest 1700. – Trudno przecenić wartość SKC, bo one misję miłości Chrystusa realizują w praktyce. Inaugurującej pielgrzymkę Mszy św. przewodniczył bp Krzysztof Zadarko. W homilii ukazał proces, którego finałem jest udzielenie komuś pomocy. – Wszystko zaczyna się od spojrzenia, potem jest nasze przejęcie się tym. Następnie jest gest podejścia do człowieka, który jest biedny, a nawet może grzeszny, bo taki również czeka na miłosierdzie – wyliczał biskup. – Potem jest ten cudowny gest objęcia, podobnie jak miłosierny ojciec z przypowieści objął swego powracającego syna, choć ten zmarnował całe swoje bogactwo. A potem następuje wielka radość.

1175 kg. Wow…

Spotkanie w Koszalinie było okazją do nagrodzenia najbardziej aktywnych kół. W konkursie „Zakręć się na hospicjum” zwyciężyli wolontariusze z Redła. Ich wyczyn pokazuje, że koło Caritas promieniuje nie tylko na środowisko szkolne – do zbiórki nakrętek dołączyli mieszkańcy miejscowości, dzięki czemu waga w Redle pokazała rekordowe 1175 kg. – Dzieci nie robią tego dla nagrody. Gdy odwiedziliśmy hospicjum w Darłowie, zmarł tam akurat pewien człowiek. Dzieciaki tak się tym przejęły, że powiedziały: od tej pory będziemy zbierać nakrętki, żeby ci ludzie mogli mieć wszystko, czego potrzebują – zaświadcza opiekunka zwycięskiego koła s. Joanna Juraszek WDŁB. – Przez śmieci, bo przecież te zakrętki to są śmieci, można pomóc i zrobić fajną sprawę. Siłą szkolnych kół Caritas jest także rozwijanie inwencji w ich członkach. Początkowo są inspirowani przez flagowe akcje Caritas, potem sami wpadają na pomysł, co zrobić, gdy w ich środowisku pojawia się trudna sytuacja. W ostatnich tygodniach tak zadziałali wolontariusze z sianowskiego koła, którzy ruszyli na pomoc chorej koleżance. Żeby uzbierać na jej operację, zorganizowali kiermasz wszystkiego, co można sprzedać i spieniężyć.

16 osób? Dużo!

Dzieci i młodzież szkolna lubią pomagać. Mówi o tym każdy, zapytany o motywację bycia w SKC. Niektórzy nie rozstają się z ideą wolontariatu, przechodząc do wyższej szkoły, jak gimnazjalistka Kasia Czapraga z Białogardu, która pracę charytatywną rozpoczęła w podstawówce. – Cieszę się, kiedy widzę uśmiech kogoś, komu pomogliśmy. A nawet jeśli nie widzę, nie znam tej osoby, to ogromną radość sprawia mi, że możemy szerzyć dobro – powiedziała. Dużą rolę w podtrzymywaniu zapału młodzieży odgrywają opiekunowie kół. Kasia, choć zazwyczaj nie zdarza się jej mieć „lenia” i gdy nadchodzi jakaś akcja, zawsze jest zmobilizowana, przyznała, że do przyjazdu na pielgrzymkę SKC ksiądz musiał ją przekonywać. – I dobrze, że dałam się namówić, bo jest świetnie – mówi uśmiechnięta i zadowolona po przemarszu w grupie wolontariuszy ulicami Koszalina. – Lubię taką atmosferę, można pośpiewać na głos chrześcijańskie piosenki. A przede wszystkim poznaję świetnych ludzi, chrześcijan, którzy też cieszą się z pomagania. A że dobrze funkcjonujące SKC można założyć nawet w niewielkiej miejscowości, pokazuje przykład szkoły w Piecniku. Należy do niego 16 osób. To dużo, bo szkoła liczy zaledwie 100 uczniów. W rzeczywistości wolontariuszy jest więcej, ponieważ w konkretne akcje, np. „Pączek dla Afryki” włączają się także inni uczniowie. Przyciąga ich to, że w szkole dzieje się coś ciekawego. – Dzieciaki same wychodzą z inicjatywą: pomagają w świetlicy, chodzą po domach we wsi, nie tylko żeby rozdawać kartki świąteczne osobom starszym, ale też żeby pomagać im w przyniesieniu drzewa czy wyniesieniu śmieci – wylicza katechetka Justyna Jasińska, która 12 lat temu założyła to koło. – Jesteśmy tu, na pielgrzymce, ponieważ przez cały rok ciężko pracowaliśmy dla potrzebujących i chcemy pokazać, że robimy dobrą robotę.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Wyraź swoją opinię

napisz do redakcji:

gosc@gosc.pl

podziel się

Reklama

Zapisane na później

Pobieranie listy