Nowy numer 39/2023 Archiwum

Robić gong i nie tylko

– W zeszłym roku miałem święcenia – mówi 10-letni Piotrek. Widać, że posługę ministranta traktuje poważnie. Co to znaczy poważnie?

Pada ogłoszenie: „Po obiedzie mamy wyjście nad morze”. – Hurra! – rozlega się po sali dość niemrawy, ale mimo wszystko radosny okrzyk. Jednak radość po ogłoszeniu, że wieczorem będzie wyjście do supermarketu, jest wyraźnie większa. Ministranci to normalni chłopcy. Wcale nie są idealni. Podczas obiadu trzech z nich zaczyna płakać. Tęsknią za domem. Nie takie jedzenie. Nie taki pokój. Nie ma się do kogo przytulić. Inny wsypuje koledze całą zawartość solniczki do zupy. Śmieje się. Kolega płacze. Mimo wszystko młodzi słudzy ołtarza niejednokrotnie szukają w życiu czegoś więcej. Wakacyjne rekolekcje są też po to, żeby im w tym pomóc.

Być bliżej

Błażej, 11-latek z Bornego Sulinowa, jest zdziwiony pytaniem: „Dlaczego jesteś ministrantem?”. – Bo wierzę w Boga – odpowiada bez wahania, jakby to było po prostu oczywiste. – Najbardziej lubię robić gong – mówi o swojej posłudze podczas Mszy św. – Jestem ministrantem, bo chcę być bliżej Pana Boga – tłumaczy Maksymilian, 13-latek z Miastka. On z kolei upodobał sobie kielich. – Lubię go przynosić na ołtarz – mówi. Godzina Mszy św. to dla niego stanowczo za mało. Chłopcy cieszą się, że na rekolekcjach jest modlitwa. Choć nie zawsze to widać, oni naprawdę chcą się modlić. – Ja wolę w grupie, bo samemu to tak jakoś głupio – przyznaje Błażej. 11-latek nie odkrył jeszcze modlitwy osobistej. Jego o rok młodszy kolega Łukasz – wprost przeciwnie. – Bardzo podoba mi się wieczorna modlitwa, kiedy już jestem sam w pokoju. Klękam i modlę się. Najczęściej mówię: „Ach, żałuję za me złości”. Bo mnie niektórzy denerwują... – zdradza 10-latek. Na wakacyjnych rekolekcjach dla ministrantów nie brakuje modlitwy. Jednak nie tylko o nią chodzi.

Patriotycznie, pobożnie, zabawnie

Rekolekcje dla ministrantów to 8 dni urozmaiconego wypoczynku. Chłopcy biorą udział w zajęciach sportowych, korzystają z bliskości morza, mają wycieczki, chodzą na seanse filmowe. Poznają też liturgię i uczą się modlitwy. – Nie są to jednak takie typowe rekolekcje, jak w przypadku oazy. Bardziej jest to kolonia, obóz z Panem Bogiem – mówi ks. Andrzej Zaniewski. Diecezjalny duszpasterz ministrantów wskazuje też na wyjątkowość tegorocznej edycji rekolekcji. – Program wiąże się ze świętowaną w całym kraju 100. rocznicą odzyskania przez Polskę niepodległości. Podzieliliśmy go według różnych ważnych wydarzeń historycznych z dziejów naszej ojczyzny i każdego dnia przybliżamy je ministrantom. Uczestnicy przy pomocy animatorów zapoznają się z historią, a potem sami muszą przygotować jakąś scenkę, która by dane wydarzenie zobrazowała. Do tego każdemu z tych wydarzeń przyporządkowujemy jakąś ważną cechę duchową, którą warto w sobie pielęgnować. Przez cały dzień ją omawiamy – wyjaśnia.

Młodzi uczestnicy rekolekcji poznają historię: chrztu Polski, misji św. Wojciecha, bitwy pod Grunwaldem, bitwy pod Wiedniem, rozbiorów Polski, okoliczności odzyskania niepodległości oraz bitwy warszawskiej. – Na przykład przy okazji bitwy pod Wiedniem mówimy chłopcom o konieczności obrony wiary oraz o tym, żeby się jej nie wstydzić – mówi duszpasterz. Co o obronie wiary i wstydzie sądzą sami ministranci? – Nie wstydzić się wiary to znaczy wyznawać Boga tam, gdzie jesteśmy. Mój niewierzący kolega powiedział, że Pan Jezus nie istnieje. Powiedziałem mu, że to nieprawda – mówi Maksymilian z Miastka. – Miałem podobną sytuację. Kolega mówił, że Jezus nie istnieje. Pytał się, dlaczego w Niego wierzę. Po prostu wierzę. Jestem chrześcijaninem przecież. Czasami bardziej trzeba to pokazać niż mówić. Na przykład chodzić do kościoła, modlić się. Gdy jem kanapkę w szkole, robię znak krzyża. Nikt się nie dziwi – dodaje jego kolega Bartosz. Na początku sierpnia do Wyższego Seminarium Duchownego w Koszalinie na swoje rekolekcje przyjadą ministranci starsi.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Zapisane na później

Pobieranie listy

Quantcast