Na targowisku miejskim w Pile stanęło nietypowe stoisko. Zamiast odliczać pieniądze na zakupy, uczono tam liczyć w języku migowym.
Wśród kramów z odzieżą, kwiatami i nowalijkami na pilskim targowisku stanęło stoisko Stowarzyszenia Słabo i Niesłyszący „Migacze” w Pile. Jego założyciel Damian Wycisło wraz z siostrą, oboje z wrodzonym głębokim niedosłuchem, próbowali przekonać pilan, że wakacje to dobry czas, by mimo wszystko pomyśleć o lekcjach. Bo to nauka, która może pomóc ich krewnym czy znajomym wychylić nos na zewnątrz. – Chcę pokazać ludziom, na czym polega język migowy. Wiele osób niedosłyszących czy głuchych jest pozamykanych w domach, a przecież mogliby skorzystać z naszych kursów czy warsztatów domowych języka migowego – mówi D. Wycisło. Swoje umiejętności migacza – jest nauczycielem języka migowego – na ryneczku prezentuje w konwersacji z siostrą. Tłumów chętnych do nauki alfabetu czy liczebników nie ma, ale niektórzy, zwłaszcza dzieci, chcą dowiedzieć się, jak się miga „cześć” lub ich imiona. Co ciekawe, niektóre imiona mają własne znaki. Na przykład znajomi pana Damiana, by wciąż nie literować palcami jego imienia, pokazują je jako gest dwóch palców pocierających kącik oka – stwierdzili bowiem, że to go dobrze opisuje – ma on małe oczy.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.