Katedralni ministranci zaraz po porannej Mszy św. zdjęli komże i wskoczyli na rowerowe siodełka. Do przejechania mają, bagatela, 1750 km!
Celem jest Tyraspol. W tym roku ekipa z Koszalińskiego Katedralnego Klubu Sportowego ruszyła do Mołdawii.
- Na wschodzie są jeszcze inni ludzie, otwarci, życzliwi. No i zostało mi jedno puste miejsce na mapie w tej stronie świata - ks. Mariusz Ambroziewicz wyjaśnia wybór kierunku podróży.
Czternastu kolarzy to przede wszystkim ministranci, którzy nie po raz pierwszy przemierzają ze swoim opiekunem Europę na rowerach.
- Jest też uczestnik, który nie był ministrantem, a jeździł ze mną. Wtedy miał 15 lat, dzisiaj ma 30. Zatęsknił za wyprawą, bo - jak sam mówi - po powrocie mu się wszystko podoba i za wszystko dziękuje - dodaje ze śmiechem ks. Mariusz.
Rowerowa wyprawa to szkoła pokory i dyscypliny. Tu nie ma miejsca na dyskusje czy marudzenie. Bywa, że w ciągu dnia trzeba przejechać nawet
- Ksiądz proboszcz, błogosławiąc nas na drogę, przepowiedział nam ten deszcz, mówiąc że to rozwinięcie pokropienia. Od razu lepiej się taką pogodę przyjmuje - zapewniają.
Rowerowa wyprawa to nie tylko turystyka. Rowerzyści codziennie modlą się na Mszy św., którą sprawują w podejmujących ich parafiach lub w plenerze.
- Modlimy się też na różańcu, jadąc w parach, ale przede wszystkim odkrywamy Pana Boga w Jego darach: pięknie przyrody, ludziach, których stawia na naszej drodze - mówi ks. Ambroziewicz.
W roku jubileuszu 100-lecia odzyskania przez Polskę niepodległości nie zabraknie też elementów historyczno-patriotycznych. We Lwowie uczestnicy wyprawy odwiedzą cmentarz Orląt, zajrzą też do Kamieńca Podolskiego i twierdzy Chocim.
(obraz) |