Powrót do strony
  • nasze media
  • Kontakt
SUBSKRYBUJ zaloguj się
PROFIL UŻYTKOWNIKA
Wygląda na to, że nie jesteś jeszcze zalogowany.
zaloguj się
lub
zarejestruj się
Wiara.pl - Serwis

Koszalińsko-Kołobrzeski

  • Nowy numer
  • AKTUALNOŚCI
  • OPINIE
  • ARCHIWUM
  • GALERIE
  • KONTAKT Z ODDZIAŁEM
  • Patronaty
  • Diecezje
    • Bielsko-Żywiecka
    • Elbląska
    • Gdańska
    • Gliwicka
    • Katowicka
    • Koszalińsko-Kołobrzeska
    • Krakowska
    • Legnicka
    • Lubelska
    • Łowicka
    • Opolska
    • Płocka
    • Radomska
    • Sandomierska
    • Świdnicka
    • Tarnowska
    • Warmińska
    • Warszawska
    • Wrocławska
    • Zielonogórsko-Gorzowska
  • O DIECEZJI
    • Biskupi
    • Historia
    • Parafie

Najnowsze Wydania

  • GN 25/2025
    GN 25/2025 Dokument:(9309285,Ślepi przewodnicy)
  • GN 24/2025
    GN 24/2025 Dokument:(9300026,Obraz wyciśnięty)
  • Historia Kościoła (10) 04/2025
    Historia Kościoła (10) 04/2025 Dokument:(9291754,Bóg historii nieoczywistych. Edytorial nowego wydania „Historii Kościoła”)
  • GN 23/2025
    GN 23/2025 Dokument:(9291848,Ogień, który płonie)
  • GN 22/2025
    GN 22/2025 Dokument:(9278877,Dziecko chce do Jezusa!)
koszalin.gosc.pl → Wiadomości z diecezji koszalińsko-kołobrzeskiej → Z Jezusem między parawany

Z Jezusem między parawany przejdź do galerii

- Gdzie można dzisiaj świętych zobaczyć? Są między nami, tutaj, na plaży! - skandują wśród tysięcy zażywających słońca turystów. Przemierzając Wybrzeże śpiewają, tańczą i dają świadectwo o Jezusie.

 
- Plaża to także dobre miejsce, żeby się za kogoś pomodlić - przekonują ewangelizatorzy. Karolina Pawłowska /Foto Gość

I o tym, że On naprawdę troszczy się o wszystko. „Jezu, ufam Tobie” - to nie tylko deklaracja z koszulek. Jak działa wprowadzona w życie, ewangelizatorzy przekonują się każdego dnia. Wstając rano nie wiedzą czy będą mieli gdzie spać, czy będzie co jeść.

- Pozbywamy się wszelkich zabezpieczeń. Zostaje tylko Pan Bóg. A On daje znacznie więcej niż prosimy - zapewnia Wioleta Łosiniecka, jedna z uczestniczek Ewangelizacji Nadmorskiej.

Góralka z Czarnego Dunajca bierze mikrofon i opowiada smażącym się na piasku ludziom, jak spotkała Jezusa. Zza parawanów wyglądają zaciekawione głowy starszych i młodszych. Śpiewanie i granie oswaja zaskoczonych i ośmiela zaciekawionych. Przed księdzem i diakonem ustawia się ogonek chętnych, by przyjąć błogosławieństwo. Tu, na plaży.

- Czemu nie? Plaża jest równie dobra, jak każde inne miejsce. Nie powinniśmy się wstydzić tego, że jesteśmy wierzący - mówi pan Jacek.

Na opalonej na brąz, wytatuowanej piersi, wisi medalik na niebieskim sznureczku. Ewangelizatorzy rozdają ich tysiące na plaży, na skwerach i deptakach kolejnych z odwiedzanych miejscowości. I każdego obdarowanego powierzają opiece Matki Bożej.

Z Jezusem między parawany   Ewangelizatorzy śpiewają na plażach, rozmawiają z ludźmi, modlą się na nadmorskich deptakach i zapraszają do kościoła. Karolina Pawłowska /Foto Gość - Jezus mnie porwał - śmieje się Wioleta. To jej dziewiąte wyjście na plaże z Dobrą Nowiną. - Poznałam ludzi, którzy chcieli autentycznie żyć Ewangelią. Świadectwo było płomykiem, ale ogień zapłonął, gdy sama doświadczyłam Boga Żywego. Ta ewangelizacja jest dobrym czasem na takie doświadczenie - przyznaje.

- Diecezja nazwała tę akcję „ewangelizacją na żebraka”. Wierzymy w obietnicę Pana Jezusa, że ci, którzy pójdą głosić Słowo Boże, nie będą musieli się o nic troszczyć, bo On zapewni im wszystko, czego będą potrzebować - wyjaśnia ks. Radek Siwiński, inicjator Ewangelizacji Nadmorskiej.

Ewangelizatorzy liczą jedynie na łaskę mieszkańców miejscowości, które odwiedzają. Proszą o jedzenie w smażalniach, barach i ośrodkach wypoczynkowych. Czasem ludzie przynoszą im chleb i konserwy do kościoła. Wieczorami pukają do drzwi ośrodków i proszą o nocleg.

- Dziewczyny mówiły: „weź jak najmniej rzeczy”. No, ale jak nie zabrać czapki od słońca, kurtki od deszczu, dresów jakby zimno było i tysiąca innych potrzebnych rzeczy? Teraz w czapce chodzi diakon, bo nie miał nic na głowę, kurtkę oddałam koleżance, dresy też gdzieś "poszły". Rozdałam wszystko co miałam i niczego mi nie brakuje. Dostaję wszystko, o co poproszę - śmieje się Magda Fiołek i opowiada o maśle, za którym tęskniła przez całe rekolekcje przygotowujące do ewangelizacji. - I w ostatni dzień na śniadanie było masło! Zapragnęłam piersi kurczaka i frytek? Dostałam na obiad. A ostatnio na adoracji myślałam, że Pismo Święte mam tylko w komórce i przydałoby się takie drukowane. Oczywiście, że dostałam. Mam co jeść, mam co pić, wygodne łóżko co noc i jeszcze wakacje nad morzem - cieszy się dwudziestolatka z Sosnowca.

-  Spotkałam ewangelizatorów w ubiegłym roku w Mielnie. Mama zabrała ich na obiad, więc miałam możliwość dłużej pogadać i ich poznać - opowiada. To, co usłyszała i zobaczyła spodobało jej się na tyle, żeby dołączyć do ekipy ewangelizacyjnej.

A ta składa się nie tylko z młodych. Pani Kamila jest doświadczonym ewangelizatorem. Głosiła już Jezusa nad morzem, tyle, że nad… Czarnym.

- Jestem w trzecim zakonie franciszkańskim i z naszą wspólnotą organizowaliśmy takie akcje. Trochę inaczej, bo mieszkaliśmy nad morzem w namiotach i przez dwa tygodnie głosiliśmy naszym życiem - opowiada pochodząca z Ukrainy ewangelizatorka. Od czterech lat mieszka w Polsce, w Polanowie.

- Tak tęskniłam za tą naszą ewangelizacją, za morzem i Pan dał mi morze - śmieje się pani Kamila. O akcji dowiedziała się w Domu Miłosierdzia, do którego przyjeżdża co miesiąc na Mszę św. z modlitwą o uzdrowienie.

- Teraz trochę cierpię, bo uderzyłam się w stopę, stłukłam i nieco mi spuchła. Ale nic nie jest złamane, więc się nie martwię. Boli, ale idę. Ofiarowuję to cierpienie i za tych ludzi tutaj, i za moich w rodzinie, którzy odeszli od Kościoła - mówi, dzielnie przemierzając parawanowo-ręcznikowy tor przeszkód.

Ewangelizatorzy wstają wcześnie, po siły na nowy dzień idą przed Najświętszy Sakrament. Potem krótkie spotkanie organizacyjne. Dwójka zostaje by adorować, a reszta - na plażę! Śpiewają, tańczą, odgrywają krótkie pantomimy, dają świadectwa.

- Większość jest życzliwa i otwarta. Może raz pojawił się nieracjonalny zarzut, że „narzucamy się” z naszą wiarą. „Dobrze, że jesteście”, „szacun”, „dobra robota” - to słyszymy najczęściej. Ludzie cieszą się, że Kościół idzie do nich, wychodzi poza mury świątyń - przyznaje ks. Jacek Sokołowski.

Saletyn z Olsztyna po raz czwarty posługuje na Nadmorskiej. Nie raz doświadczał, jak konkretnie działa Pan Bóg, gdy Go o to z wiarą prosić.

- W ubiegłym roku, w Grzybowie, po pierwszej Mszy św. o 7 rano przyszła do mnie kobieta i mówi, że przed dwoma laty została uzdrowiona z bólów kręgosłupa, podczas naszej wspólnej modlitwy w kościele. Wtedy nie miała o tym śmiałości opowiedzieć, ale zgodziła się teraz podzielić tym świadectwem z innymi ludźmi. Okazało się, że jest lekarzem i że wcale nie przyszła na tę modlitwę prosić o uzdrowienie siebie, tylko o wiarę dla synów. Dostała więcej, niż prosiła. Dla mnie to konkretny znak, że Jezus działa, uzdrawia duszę i ciało. A zarazem dowiaduję się o tym dopiero po dwóch latach, żeby nie było we mnie pokusy przypisania sobie jakiejkolwiek zasługi - opowiada duszpasterz.

W tym roku ekipa nadmorskiej jest mniejsza, ale za to więcej jest głoszących w sutannach i habitach. Niemal połowa to diakoni, klerycy, siostry i bracia zakonni. W ciągu kolejnych dziesięciu dni ewangelizatorzy przemierzą trasę od Ustki do Mielna.

- Kilka lat temu mieliśmy problem ze znalezieniem noclegów. Pan, przez Swoje słowo upominał nas o chciwości, o chęci posiadania pieniędzy. Okazało się, że jedna z osób miała ze sobą pieniądze „na wszelki wypadek”. Dopiero gdy się ich pozbyła, wszystko się rozwiązało. Dlatego, kiedy uzbierało się trochę pieniędzy, wszystko wrzuciliśmy do skarbonki w kościele. Pan Bóg się o nas zatroszczy - zapewnia ks. Jacek. Tak jak wczoraj.

- Miała być tylko zupa. A potem były i zapiekanki, i kawa, i lody, i otwarte szeroko serce. Na koniec pani, która nas ugościła, jeszcze poprosiła o spowiedź. I jak tu nie chwalić Pana? - dodaje z uśmiechem.

« ‹ 1 › »
Ewangelizacja nadmorska

Foto Gość DODANE 24.07.2018

Ewangelizacja nadmorska

Trudno było nie zauważyć rozśpiewanej ekipy na plaży w Darłówku. Wychwalali Pana, dawali świadectwo o Jego trosce i zapraszali turystów do modlitwy.  
oceń artykuł Pobieranie..

Karolina Pawłowska Karolina Pawłowska

|

GOSC.PL

publikacja 24.07.2018 21:08

2 FB Twitter
drukuj wyślij zachowaj
TAGI:
  • EWANGELIZACJA NADMORSKA

Polecane w subskrypcji

  • Pokarm codzienny. Jak Kościół podchodził przez wieki do praktyki częstej Komunii Świętej?
    • Boże Ciało
    • Franciszek Kucharczak
    Pokarm codzienny. Jak Kościół podchodził przez wieki do praktyki częstej Komunii Świętej?
  • Koniec przyjaźni. Czy Trump i Musk będą chcieli nawzajem sobie zaszkodzić?
    • Świat
    • Maciej Legutko
    Koniec przyjaźni. Czy Trump i Musk będą chcieli nawzajem sobie zaszkodzić?
  • Bp Ważny dla gosc.pl: Zaniedbaliśmy ewangelizację i katechizację w parafii, ale broniłbym obecności religii w szkole
    • Tylko u nas
    • Jacek Dziedzina
    Bp Ważny dla gosc.pl: Zaniedbaliśmy ewangelizację i katechizację w parafii, ale broniłbym obecności religii w szkole
  • Wojna prewencyjna czy początek wielkiej wojny?
    • Świat
    • Jacek Dziedzina
    Wojna prewencyjna czy początek wielkiej wojny?
  • IGM
  • Gość Niedzielny
  • Mały Gość
  • Historia Kościoła
  • Gość Extra
  • Wiara
  • Foto Gość
  • Fundacja Gość Niedzieleny
  • O nas
    • O wydawcy
    • Zespół redakcyjny
    • Sklep
    • Biuro reklamy
    • Prenumerata
    • Fundacja Gościa Niedzielnego
  • DOKUMENTY
    • Regulamin
    • Polityka prywatności
  • KONTAKT
    • Napisz do nas
    • Znajdź nas
      • Newsletter
        • Zapisz się już dziś!
  • ZNAJDŹ NAS
WERSJA MOBILNA

Copyright © Instytut Gość Media.
Wszelkie prawa zastrzeżone. Zgłoś błąd

 
X
X
X