W Czaplinku odbył się 2. Wieczór Uwielbienia, zorganizowany przez miejscową wspólnotę "Król Dawid". Wzięło w nim udział ok. 250 osób.
Kilkugodzinne spotkanie, które odbywało się w sobotę 18 sierpnia w miejscowym amfiteatrze, rozpoczęło się Eucharystią. Po niej, przy wystawionym Najświętszym Sakramencie, trwała modlitwa uwielbienia. Kapłani posługiwali też modlitwą wstawienniczą, do której ustawiały się długie kolejki.
Po modlitwie świadectwem swojego nawrócenia podzielił się z uczestnikami Henryk Krzosek, autor książki: "Bóg znalazł mnie na ulicy i co z tego wynikło. Historia bezdomnego alkoholika".
Spotkanie zakończyło się koncertem uwielbienia, który poprowadził zespół Yam Kinneret ze Słupska.
- Robimy to wszystko na chwałą Bożą - stwierdza Marcin Stefanik, lider czaplineckiej wspólnoty działającej przy miejscowej parafii salezjańskiej.
Jak mówi, działanie Pana Boga jest widoczne i nigdy nie wiadomo, kiedy i w jaki sposób ktoś doświadczy Jego miłości. - Ostatnio podszedł do mnie bezdomny człowiek i poprosił o pieniądze. Nie dałem mu ich, ale kupiłem mu coś do zjedzenia. Powiedziałem mu też o naszych comiesięcznych wieczorach modlitewnych w kościele parafialnym. Zaprosiłem go. Przyszedł. Postanowił przystąpić do spowiedzi. Teraz przyszedł także na spotkanie naszej wspólnoty - opowiada Marcin Stefanik.
Dlatego, jak uważa ks. Mateusz Macinkiewicz, salezjanin, opiekun wspólnoty "Król Dawid", warto organizować także takie wydarzenia, jak to w amfiteatrze.
- Widzimy, że jest potrzeba takiej modlitwy. Ludzie chcą spotkać żywego Boga. Przychodzą tu z różnymi problemami, zranieniami w sercu, a Pan Bóg potrafi te rany uleczyć. On naprawdę działa. Zdarzają się nawet uzdrowienia fizyczne. Najczęściej jednak ludzie doświadczają uzdrowień wewnętrznych - mówi kapłan.
Pani Jadwiga, mieszkanka Czaplinka, postanowiła przyjść do amfiteatru i spędzić sobotni wieczór na modlitwie. - Na co dzień modlę się tak zwyczajnie, jak każdy, tradycyjnie. Ale tutaj podeszłam też do modlitwy wstawienniczej. Przeżyłam coś, co trudno jest opowiedzieć. To jakaś tajemnica - mówi kobieta.