W trakcie badań archeologicznych w koszalińskiej katedrze znaleziono monety - m.in. denary koszalińskie z XV wieku. Ktoś je upuścił 500 lat temu. Dzisiaj je podnosimy.
Oprócz denarów koszalińskich w rozkopanej katedrze znalazły się także pfennigi i gute pfennigi pruskie z końca XVIII i początku XIX wieku.
- To są drobne monety składane na ofiarę. Czasami były gubione, wpadały w fugi posadzki ceglanej lub między deski - wyjaśnia Zbigniew Stanisławski, archeolog i numizmatyk, który bierze udział w badaniach prowadzonych przy okazji remontu świątyni.
O wiele starsze i znacznie cenniejsze są wspomniane już XV-wieczne denary koszalińskie, ale także słupskie, kołobrzeskie czy stargardzkie. Można je rozpoznać po charakterystycznych znakach.
- Na przykład te słupskie oznaczone są trzema falami, stargardzkie - gwiazdką z kropką, na koszalińskich widnieje natomiast głowa św. Jana Chrzciciela - wyjaśnia Zbigniew Stanisławski.
- Były to edycje miejskie. Miasta takie, jak Koszalin miały prawo bicia swojej monety o nominale jednego denara. Była to moneta srebrna - dodaje specjalista.
Denar koszaliński - żeby dojrzeć głowę św. Jana Chrzciciela, trzeba patrzeć przez lupę. Na monetach wyraźnie widać ciemny nalot spowodowany upływem czasu i warunkami, w jakich przetrwały wieki ks. Wojciech Parfianowicz /Foto Gość Obok pfennigów i denarów w katedrze znalazły się także szelągi: gdańskie, elbląskie czy z Rostocka (tzw. brakteaty guziczkowe). - Koszalin musiał mieć ożywione kontakty handlowe z tymi miastami, dlatego te monety znalazły się tutaj. Musiały być dobrze wykonane i mieć odpowiednią zawartość srebra, skoro ludzie wyzbywali się monet gorszych, a te sobie zostawiali - wyjaśnia Zbigniew Stanisławski.
Jacek Borkowski, archeolog prowadzący badania wykopaliskowe w katedrze, mówi o jeszcze innej przyczynie obecności monet pod posadzką koszalińskiej katedry: - Monety nie tylko były gubione w świątyni. W kilku przypadkach znaleźliśmy ich koncentrację w miejscach pochówków. Protestanci mieli bowiem zwyczaj rzucania na wieko trumny garści monet. To z pewnością ślady tego zwyczaju.
- Nasza katedra była kościołem miejskim. Ludzie wysoko postawieni mogli zapewnić sobie pochówek we wnętrzu świątyni. Dzisiaj nie wiemy, kto był tutaj pochowany. Prowadzimy kwerendę naukową ksiąg kościelnych, ale na dzisiaj nie potrafimy powiedzieć, kto tutaj leżał. W XIX wieku w prezbiterium dokonano sporo zniszczeń. Zrobiono pod spodem piwnicę centrali grzewczej. Tam, moim zdaniem, została zniszczona większość pochówków z czasów średniowiecza. Być może nawet był tu pochowany jakiś biskup - mówi archeolog.
Znalezione w katedrze monety zostaną poddane badaniom porównawczym ze znaleziskami z koszalińskiego rynku oraz z kościoła cysterek (dzisiejsza cerkiew prawosławna).
Kilka pruskich pfennigów ks. Wojciech Parfianowicz /Foto Gość