- Nawet kiedy tytuł bardziej kojarzy się ze szkolnym przymusem niż chwilą przyjemności, warto sięgać po książki i... odkrywać je na nowo - przekonują propagatorzy Narodowego Czytania, którzy w Koszalinie zaprosili nie tylko do lektury, ale też podróży w czasie.
Zadbali o to uczestnicy akcji, przywdziewając stroje jakby wyjęte z kart "Przedwiośnia".
- To świetna lektura na stulecie niepodległości. I myślę, że po latach czyta się ją zupełnie inaczej; inaczej patrzy się na bohaterów, inaczej rozumie się "szklane domy" - przyznaje Małgorzata Zychowicz z Koszalińskiej Biblioteki Publicznej.
Jak zauważa, akcja Narodowego Czytania to świetny sposób, żeby "ciężki kaliber" narodowych lektur nie tylko odkurzać, ale też oswajać. - Staramy się przywrócić modę na czytanie. To w dzisiejszym - nieco nas rozleniwiającym - świecie może wydawać się za trudne, zbyt męczące. Dlatego wychodzimy z książką, sprawiamy, żeby człowiek się o nią potknął i... zainteresował. Może w takich pięknych okolicznościach przyrody, jak tu w muzeum albo między przystankami w autobusie, dać się zaskoczyć i zachwycić - dodaje.
- W szkole raczej entuzjazmu, bym po nie sięgała, nie było, teraz można było się w nim rozsmakować. Jako lektura do obowiązkowego przeczytania w szkole "Przedwiośnie" może wydawać się nudne, a nawet niezrozumiałe dla współczesnego nastolatka. Warto więc robić coś, co pomoże przełamać takie nastawienie, na przykład biorąc udział w takiej akcji - zauważa Alicja Pera, jedna z młodych lektorek.
Koszalinianie mogli nie tylko posłuchać "Przedwiośnia" w interpretacji aktorów ze Studia Artystycznego im. Ziembińskich przy CK 105 i teatru Zwierciadło oraz włodarzy miasta, ale również aktywnie włączyć się w czytanie. Ci, którzy nie dotarli do muzeum, mogli posłuchać audiobooka w komunikacji miejskiej.