Drzwi otwierają się z hukiem. Uzbrojeni mężczyźni niosą rannego kolegę. Układają ledwo łapiącego oddech chłopaka na posadzce. Przez palce leje się krew. Akcję ratunkową przerywa okrzyk: „Super! Mamy to!”.
Aktorzy oddychają z ulgą, ale fragment ten trzeba będzie jeszcze kilka razy powtórzyć i dograć zbliżenia. – To chyba rzeczywiście jedna z najtrudniejszych dla mnie scen – przyznaje Filip Kiciński, gdy wreszcie może spróbować zmyć z siebie ślady po „postrzale”. – Trudno jest zagrać ból. Czasami nawet proszę kolegów, żeby któryś solidnie mi przyłożył na przykład w ramię, żebym nie zapomniał o „nieczynnej” ręce. To można sobie jakoś wyobrazić, ale jak wczuć się w emocje człowieka, który został postrzelony w płuco? Jak nie popsuć, nie przedobrzyć? – zastanawia się Filip. Rozterka tym większa, że choć to jego kolejny film, Filip jest amatorem. Tak jak większość składu tej nietypowej ekipy filmowej.
Skorzystaj z promocji tylko do Wielkanocy!