W zabudowaniach parafii pw. Ducha Świętego w Koszalinie powstał dom studencki. Wprowadziło się do niego 8 osób. Tworzą atmosferę, która być może przyciągnie do DA nowe osoby.
Na efekty nowego stylu duszpasterstwa akademickiego, które wraz z domem studenckim przed nim się otwierają, trzeba będzie poczekać, ale już widać pozytywne sygnały. Jak zauważa ks. R. Szauer domowy klimat przyciąga nowe osoby.
Potwierdza to Michał Łeńko, który rozpoczyna studia na Wydziale Inżynierii Lądowej, Środowiska i Geodezji. Przyszły inżynier docenia, że w nowym domu nie tylko warunki mieszkalne są dobre i cena przystępna, ale że jest swobodnie i serdecznie. – Liczę na to, że dzięki temu będzie mi się tu dobrze uczyć. W końcu przyjechałem na studia – mówi.
Anna Adamska spod Białegostoku, świeżo upieczona studentka wzornictwa, widząc, gdzie trafiła, uważa że sprowadził ją tu "ktoś z góry". – Nie mogłabym mieć większych oczekiwań. Ludzie, z którymi mieszkam, są świetni. Siedzimy całymi wieczorami, spijamy ósmą herbatę… – mówi o wieczorach spędzanych na lekkich lub poważnych rozmowach, lub po prostu na graniu w planszówki.
Dla Ani, która parę lat temu była zaangażowana w duszpasterstwo parafialne, mieszkanie w domu studenckim jest szansą, by wrócić do dawnych ideałów. – Myślę, że przebywanie w takim otoczeniu trochę mnie wyprostuje, bo w liceum miałam w tym przerwę, trochę nie wiedziałam, co z sobą zrobić. A tutaj inni mnie ogarniają – śmieje się Ania.
Katarzyna Sadowska, koordynatorka domu, zauważa że już pierwsze tygodnie wspólnego zamieszkiwania przynoszą niespodzianki. – Spędzamy mnóstwo czasu razem, toczą się naprawdę ważne rozmowy i widać, że jest w nas oczekiwanie czegoś więcej. Choć tego wcześniej nie ustalaliśmy, ktoś właśnie rzucił pomysł, by w niedzielę zbierać się razem na porannej modlitwie w naszej kaplicy, a potem zjeść wspólne śniadanie – mówi zadowolona, że dom szybko nabiera charakteru.
Piotr Dryka z czwartego roku budownictwa namawiał kiedyś brata, by jako student zamieszkał u "Maliny", znanego duszpasterza akademickiego z Wrocławia. W tym roku sytuacja się odwróciła: Piotr przegapił sprawę i nie dostał miejsca w koszalińskim akademiku. – Brat podsunął mi pomysł: "może teraz ty zamieszkałbyś na plebani?". Ale gdzie, przecież w Koszalinie nie ma takiego domu – myślałem – relacjonuje elblążanin. – Jednak zadzwoniłem do ks. Remigiusza. Okazało się, że akurat otwiera dom dla studentów. Zaprosił mnie.
Piotr postrzega DA jako pewien drogowskaz. – Jestem tu od 2013 r. Nie ma już przy mnie na co dzień rodziców, którzy mówią mi, co należy robić. Duszpasterstwo kształtuje mnie, także jako chrześcijanina, jest dobrym "przypominaczem" tego, po co żyję. Bez tego mogłoby mnie pochłonąć zajmowanie się pracą, studiami, robieniem kariery – przewiduje. – Duszpasterstwo przypomina, że żyjemy w imię czegoś większego, dla czego warto być dobrym człowiekiem.