O rozstaniach, tych ostatecznych, o przyszłości eschatologicznej, która jest dla ludzi zagadką, i o godnym upamiętnieniu zmarłych opowiadał w Słupsku ks. prof. Jan Perszon.
XVI Słupski Czwartek Literacki, który odbył się 18 października na Zamku Książąt Pomorskich, poświęcony był tematowi śmierci i obrzędów związanych z umieraniem. Słuchaczom zgromadzonym w Sali Rycerskiej temat przybliżył ks. prof. Jan Franciszek Perszon, kierownik Katedry Teologii Fundamentalnej i Dogmatycznej na Uniwersytecie Mikołaja Kopernika w Toruniu, zaś z urodzenia Kaszuba i popularyzator kultury kaszubskiej.
Spotkanie dotyczyło nie tylko zwyczajów, obrzędów oraz wierzeń pogrzebowych i zaduszkowych na Kaszubach, jak głosi podtytuł prezentowanej przez ks. Perszona jego wznowionej po blisko 20 latach książki "Na brzegu życia i śmierci", ale w ogóle tematu umierania i towarzyszenia zmarłym w ich ostatniej drodze. Okazuje się bowiem, że tak jak w innych dziedzinach życia, sposób przeżywania tych chwil w rodzinie zmienia się radykalnie.
– Tego świata już nie ma, moi informatorzy są po tamtej stronie – powiedział ks. Perszon o badanych przez 9 lat setkach mieszkańców Kaszub – i zabrali ze sobą świat, który nie wróci. Mamy zaś do czynienia ze światem, który błyskawicznie biegnie, mało już kto wie dokąd. Jest owszem, wygodniej, ale czy to znaczy że piękniej, głębiej, bardziej duchowo?
Ks. Perszon zwrócił uwagę, że tradycyjny pogrzeb na Kaszubach to nie sztywny ceremoniał, ale wspólnotowo przeżywana liturgia rodzinna, sąsiedzka, wiejska. Umierający – o ile jego śmierć, wynikającą z choroby czy starości, dało się przewidzieć – szykował się na swoje odejście. A nawet je reżyserował, pozostawiając szczegółowe instrukcje dotyczące trumiennego ubioru, stypy czy przyszłości opuszczanych bliskich.
Do najbliższych umierającego należą inne zadania: pomóc mu przeżyć ten ostatni czas. Śmierć prawdziwie ludzka, czyli wolna, to według ks. Perszona taka, gdy człowiek się na nią zgadza. I nie chce, by bliscy wmawiali mu, że pożyje jeszcze wiele lat. – "Mamo, ty teraz umierasz". Takie słowa się temu człowiekowi należą. Czy potrwa to tydzień, czy dwa, tego nie wiemy, ale to mu się należy. Żeby ten człowiek mógł wziąć swoją śmierć we własne ręce i stanąć przed Bogiem nie ze strachu, nie przez pomyłkę, wyrywając się – przekonywał ks. Perszon. – Człowiek, który umiera "planowo", wie, że jest śmiertelny, nastawia się na ten finał, przygotowuje siebie i bliskich na swoją śmierć, modli się.
Więcej o tym, czym jest śmierć i jak bliscy zmarłego powinni ją przeżywać, o sposobach grzebania zmarłych i pamięci o miejscach pochówku, a także o zagrożeniach, jakie wobec zmieniającego się modelu społeczeństwa grożą dawnym tradycjom, można będzie przeczytać w kolejnym 44. numerze "Gościa" koszalińsko-kołobrzeskiego.
(obraz) |