W kolejkę po watę cukrową ustawiają się anioły. Św. Faustyna razem ze św. Klarą paradują z ciastkami, oblizując usta z kremu. Psikusów w oczekiwaniu na słodkie bułki też nie brakuje. W Kołobrzegu odbył się 2. Bal Wszystkich Świętych.
Słowa znanej piosenki zespołu "Arka Noego" o tym, że świętym może zostać duży i mały, w Kołobrzegu zrealizowały się dosłownie. Na Bal Wszystkich Świętych razem z dziećmi przyszli rodzice... często również poprzebierani.
- To jest chyba największa wartość tego wydarzenia - przyznaje ks. dr Andrzej Pawłowski, proboszcz parafii pw. Wniebowzięcia NMP w Kołobrzegu, która zorganizowała bal. - Przygotowania z pewnością kosztowały sporo czasu, ale był to czas, który rodzice z dziećmi spędzili wspólnie - dodaje kapłan.
W tegorocznym balu wzięło udział ponad 150 dzieci. - To więcej niż przed rokiem - cieszy się ks. Krzysztof Płuciennik, który razem z s. Zacharią, felicjanką, odpowiadał za przygotowanie i poprowadzenie imprezy.
Zanim jednak rozpoczął się bal, jego uczestnicy spotkali się w kołobrzeskiej bazylice na Mszy św. Po niej, ze śpiewem na ustach przeszli ulicami miasta do Zespołu Szkół Ekonomiczno-Hotelarskich, gdzie odbyła się zabawa.
Bal rozpoczął się polonezem. Po nim grupa prowadząca proponowała różne tańce, do których zaproszeni byli także rodzice. Nie zabrakło też waty cukrowej i innych słodkości, po które mali święci ustawiali się w długich kolejkach.
Szczepan Staszkowski przyszedł na bal razem z 3-letnim synem Antonim, przebranym za św. Krzysztofa.
- Sam wybrałem mu akurat tego świętego. Jest dla mnie bardzo ważny. Dużo jeżdżę i już nieraz wyciągnął mnie z tarapatów - przyznaje mężczyzna, również przebrany.
Założenie sobie na głowę żółtego balonika imitującego aureolę wymaga dystansu do siebie. - Warto go mieć. Dziecku trzeba dać przykład, a nie tylko je namawiać - mówi Szczepan Staszkowski.
Agnieszka i Wojciech Buszkowie przyszli na bal z czwórką dzieci: Marysią, Wojtkiem, Olą i Julką. Wszyscy przebrali się w dość wymyślne stroje, których przygotowanie zajęło im sporo czasu.
- Chcemy pokazać dzieciom, że ten dzień można spędzić inaczej niż na Halloween - mówi Agnieszka Buszka. - Chodzi też o to, żeby z radością wejść w uroczystość Wszystkich Świętych. Przecież ona nam przypomina, że istnieje dalsze życie po śmierci, że wszyscy zmierzamy do osiągnięcia wiecznego szczęścia w niebie - dodaje Wojciech Buszka.
Wojtek junior sam zdecydował, że chce być św. Michałem Archaniołem. - Podoba mi się jego waleczność i odwaga. Zrównał diabła z ziemią - mówi 9-latek.
Wielu rodziców, którzy zdecydowali się przyjść na bal przyznaje, że bardzo ucieszyła ich propozycja przygotowana przez parafię. W pewnym sensie stała się ona dla nich ratunkiem. Chcąc uchronić swoje dzieci przed nachalnie promowanym Halloween, mogli im zaproponować coś w zamian.
- Nasz syn bardzo chciał iść na Halloween. Długo pytał nas, dlaczego się nie zgadzamy. Powiedzieliśmy mu, że są tam złe postacie, a my nie chcemy promować zła. Przyjął to, ale nie było to dla niego jasne. Nie rozumiał, dlaczego inni rodzice nie mają z tym problemu. Dlatego dobrze, że jest taki bal. Dzięki temu nasze dziecko nie siedzi w domu, bo nie idzie na Halloween, tylko ma coś w zamian. Widzi też tutaj swoich kolegów i koleżanki ze szkoły - cieszy się Izabela Jankowiak.
Zabawa zorganizowana przez kołobrzeską parafię pw. Wniebowzięcia NMP trwała kilka godzin. Organizatorzy już planują jej powtórzenie w przyszłym roku.