- Śmierć zajmuje w naszym życiu tak istotne miejsce, że prowadząc nad nią badania, najwięcej dowiadujemy się właśnie o życiu, także tym sprzed tysiącleci - mówi dr Marta Chmiel-Chrzanowska, której zmarli zdradzają swoje sekrety.
Pochodząca z Kołobrzegu archeolog, pracownik Katedry Archeologii Uniwersytetu Szczecińskiego, była gościem kolejnego spotkania z historią w muzeum Patria Colbergiensis.
- Śmierć jest tak naprawdę kluczem do rekonstrukcji życia. Rzadko kiedy rozumiana jest jedynie jako kres, wciśnięcie guzika z napisem „stop”, po którym już nic więcej się nie dzieje. Najczęściej jest przejściem do następnego rozdziału, nowego etapu i dlatego też zajmuje w kulturze tak istotne miejsce. A dzięki temu pozwala interpretować życie społeczności i odkrywać kulturę, jaką tworzyły. To żywi chowają zmarłych i oni decydują o tym, jak żywi po wiekach będą ich czytać - przyznaje dr Marta Chmiel-Chrzanowska.
W podziemiach kołobrzeskiego ratusza archeolog opowiadała, jak wiele można wyczytać o naszych przodkach sprzed wieków ze sposobu, w jaki traktowali swoich zmarłych: od rodzaju pochówku, po sposób ułożenia ciała i wyposażenie grobów. A także o rytuałach towarzyszących przeprawianiu na drugą stronę i lęku przed skutkami ich niedopełnienia. Odkrywane podczas badań pochówków nawet najdrobniejsze ślady, pozwalają na rzucenie światła na to, jak żyli ci, którzy w nich spoczywają.
- Także kultura współczesna kreuje swoje rozumienie śmierci. Zombie czy wampiry w popkulturze to nic innego, jak jej oswajanie. Ma też swoje miejsce w marketingu. Od portali pozwalających zorganizować pogrzeb on-line czy aplikacji, która bazuje na informacjach pochodzących np. z portali społecznościowych, która pozwala… symulować kontakt ze zmarłym, po diamenty czy porcelanę z kości, które mają „utrwalić” pamięć o zmarłym. I choć śmierć jest tak wszechobecna i bliska w filmach czy grach komputerowych, to paradoksalnie jest dla współczesnego człowieka tematem tabu. Spychanie jej na margines sprawia, że radzimy sobie z nią gorzej niż nasi przodkowie - zauważa dr Chrzanowska.
Podczas Kołobrzeskiego spotkania archeolog uchyliła także rąbka tajemnicy na temat Dziewczyny z Bagicza. Kobieta pochowana w drewnianej kłodzie, która wypadła z morskiego klifu, od ponad stu lat budzi emocje badaczy. Teraz na nowo poddawana jest specjalistycznym badaniom. Te wykazały, że jest o blisko 100 lat starsza niż wcześniej zakładano i pochodzi z ok. 30 r. n.e. Analiza izotopów strontu, tlenu, węgla i azotu pozwoli m.in. na ustalenie czy urodziła się i wychowała na tym obszarze, czy była przybyszem.
- Wiemy, że miała ok. 20 lat. Wykryte zmiany w kręgosłupie wskazują, że musiała dźwigać duże ciężary, nabawiła się choroby, która jest właściwa osobom starszym. Odkryliśmy, że podstawą jej diety była roślinność lądowa, a nie ryby, jak można byłoby się spodziewać. To może wskazywać, że była obcą w grupie, że przybyła na te tereny, a to otwiera zupełnie nowe możliwości. Czekamy na pełne wyniki badań z nadzieją, że opowiemy historię Dziewczyny z Bagicza zupełnie na nowo - mówi archeolog.