Murowany, trójkondygnacyjny gmach stał w centrum Piły. Dzisiaj przebiega tamtędy jedna z najważniejszych arterii komunikacyjnych miasta. Na kilka chwil ustawiono tam makietę synagogi, a na pobliskim budynku powieszono pamiątkową tablicę.
To inicjatywa Stowarzyszenia Inicjatyw Społecznych z Piły i Gminy Żydowskiej z Poznania.
– Niewiele jest w mieście śladów po licznej przedwojennej społeczności żydowskiej. To pomnik na terenie Szkoły Policyjnej w miejscu kirkutu i teraz ta tablica – przyznaje Artur Łazowy.
To kolejny element przywracania pamięci o dawnych mieszkańcach wielokulturowego Schneidemühl.
– W ubiegłym roku udało nam się przetłumaczyć i wydać książkę „Historia Żydów w Pile” Petera Cullmana. Dzisiaj zaczynamy promocję scenariuszy lekcji, które pomogą nauczycielom w opowiadaniu o lokalnej historii – mówi prezes pilskiego stowarzyszenia. Lekcji także o nocy z 9 na 10 listopada 1938 r., kiedy w całych nazistowskich Niemczech rozlegał się brzęk szkła z wybijanych witryn żydowskich sklepów, a niebo rozświetlały łuny podpalanych synagog.
Spłonęła wówczas także poświęcona w 1841 r. przez berlińskiego rabina Salomona Plessnera synagoga pilska. – Do środka wrzucono trzy beczki smoły. Spaliły się archiwalia i zwoje Tory. Jeden ocalał, przekazany przez rabina na dwa dni przed pogromem jednemu z mieszkańców. Ten, uciekając, zabrał zwój ze sobą. Ostatni materialny ślad po pilskiej synagodze zniknął w pożarze synagogi w Chile – opowiada prof. Artur Eldar, który badał historię pilskich Żydów.
Inny z mieszkańców Piły słyszał o pożarze synagogi od ojca.
– Opowiadał o tym mojemu ojcu jego brygadzista. Wspominał, że czuł ogromne wzburzenie. Bo zwykle, gdy się pali, to ludzie biegną gasić pożar. Tutaj nie było nikogo, kto by gasił – mówi Leonard Kafke. Noc Kryształowa rozpoczęła masowy pogrom. Większość z liczącej około 10 tys. pilskich Żydów zginęła w obozach koncentracyjnych.
– Taki drobny gest, powieszenie tablicy, postawienie świeczki, ma dla nas ogromne znaczenie i za każdy z serca dziękuję. Sam fakt, że ktoś wspomniał tych, którzy tu żyli i zostali zmieceni z powierzchni ziemi, jest ważny. To gest człowieczeństwa – mówiła, nie kryjąc wzruszenia, Alicja Kobus, przewodnicząca Gminy Żydowskiej w Poznaniu.