Dzielenie, procenty, rachunek prawdopodobieństwa. Przy tablicy czy może lepiej z talią kart w dłoni? W koszalińskim Bronku pasjonaci brydża szkolą matematyków.
Lekcja w drugiej matematycznej. Na ławkach ustawionych jak w kasynie zielone sukno. Przy każdym stoliku czwórka uczniów wpatrzona w zestaw kart trzymanych w dłoniach. Wokół krąży czterech instruktorów. Zaglądają młodym przez ramię, temu rzucą: „Niska blotka zachęca, wysoka zniechęca”, tamtemu: „Kto nie gra atutów, ten chodzi bez butów”. Czasem wezmą kogoś do tablicy i rozrysują rozgrywkę krzyżykami i symbolami. Głównie jednak uczą liczenia w pamięci. W klasie, a czasem i na korytarzu (bo lekcje brydża cieszą się w koszalińskim II LO zainteresowaniem) panuje klimat głębokiego namysłu. Lecz zaglądać trzeba nie tylko we własne myśli, ale i partnera. Brydż to gra w duecie.
Dostępne jest 7% treści. Chcesz więcej?
Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.