Z powodzeniem przekonali koszalinian, że potrafią wykonywać gospel. Tym razem Koliber zaprosił do odkrywania śpiewu białego.
Na autorskich warsztatach przekonuje, że śpiewanie nie jest takie trudne i wcale nie musi oznaczać zdobywania tradycyjnie rozumianych umiejętności śpiewaczych. – Zatraciliśmy zdolność śpiewu naturalnego, nie uczymy się tego w oczywisty sposób od rodziny, społeczności. A szkoda, bo muzyka to element budujący więzi. Na wsi śpiewali wszyscy, bo nikt nie myślał o tym jako o występie artystycznym. Śpiewało się do siebie nawzajem albo do siebie samego, żeby lżej było pracować – tłumaczy pieśniarka. Tym bardziej cieszy się z mody na ludowość. – Środowisko osób zainteresowanych kulturą in crudo jest ogromne. Kiedy zakładaliśmy Warszawski Dom Tańca na początku lat 90. XX wieku, byliśmy prekursorami, młodzieżą z miasta, która zainteresowała się niestylizowaną kulturą materialną i niematerialną. Wtedy było nas kilkanaście osób, dzisiaj na zabawy, koncerty, warsztaty przychodzi kilkaset osób – zauważa.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.