O dążeniach niepodległościowych polskiej mniejszości żyjącej w mieście nad Gwdą, rozmawiano podczas sympozjum zorganizowanego przez Towarzystwo Miłośników Miasta Piły.
W listopadzie 1918 r. polskim powstańcom skupionym wokół Rady Ludowej nie udało się zająć Piły i włączyć miasta do odrodzonej Rzeczypospolitej. Nowa granica państwowa przebiegała niemal tuż za miejskimi rogatkami. Przez cały okres międzywojenny mieszkała tu jednak mniejszość polska, oceniana na co najmniej pół tysiąca osób. W mieście działały polskie organizacje gospodarcze, kulturalne i oświatowe.
Niebagatelną postacią był ks. Zygmunt Dykiert. Proboszcz u św. Janów od samego początku zaangażował się w działalność narodowo-patriotyczną miejscowych Polaków. Pierwszym jej efektem było założenie 3 sierpnia 1917 r. Towarzystwa Śpiewaczego „Halka”. Zgromadził wokół chóru najaktywniejszych w ówczesnej Pile Polaków, m.in. Józefa Bocheńskiego - nauczyciela w Zakładzie Głuchoniemych, Józefa Budnowskiego - urzędnika, Stefana Jasielskiego - pierwszego dyrygenta i księgowego i Teofila Drozdowskiego - właściciela wyszynku.
- Wstępowały całe rodziny, ilość członków rosła lawinowo. W krótkim czasie chór liczył ponad 100 osób! - opowiada Józef Kaniecki, prezes chóru „Halka”, który w ubiegłym roku świętował stulecie istnienia.
- Towarzystwo miało za zadanie nie tylko śpiewać, ale uczyć języka polskiego, tańca, uczyć kultury polskiej. Przede wszystkim młodzież, bo wierzono, że polskość do Piły w końcu wróci. Choć działalność w chórze wiązała się też z ryzykiem inwigilacji przez niemieckie władze, a co za tym idzie z represjami - dodaje J. Kaniecki.
Uczestnicy sympozjum opowiadali o dążeniach mniejszości polskiej Karolina Pawłowska /Foto Gość W listopadzie 1918 r. ks. Dykiert stanął na czele Rady Ludowej. Niestety, mimo usilnych starań pilskich patriotów, zabiegi niemieckie okazały się skuteczniejsze. Piła pozostała w granicach Rzeszy. Wytyczona w marcu 1920 r. granica przebiegała w odległości zaledwie kilku kilometrów od miasta. Pilska konferencja była okazją do przywołania tych, którzy pośród niemieckiej większości nie bali się pracować na rzecz polskości.
- W archiwum pilskim znajdują się akta policji pruskiej, a w nich lista niebezpiecznych Polaków. Listę tę otwiera pani Popławska, wdowa po polskim prawniku z Piły. Na trzecim miejscu jest ks. Dykiert. Ale jest też wiele nazwisk, które dzisiaj nam nic nie mówią, a szkoda. Staramy się układać z fragmentów wiadomości opowieść o nich. Za dwa tygodnie pojawi się publikacja o Radzie Ludowej w Pile i tam pojawi się bardzo wiele nazwisk Polaków zasłużonych dla polskości miasta - mówi Marek Fijałkowski z Muzeum Okręgowego w Pile.
- Warto na każdym kroku przypominać, że w tym mieście żyli i działali Polacy i pozbyć się kompleksu, że tu nie tworzono polskiej państwowości, że mieszkający tu Polacy nie przyznawali się do polskości. To wielka karta historii naszego miasta, która wymaga dalszych badań. Są one prowadzone, pojawiają się publikacje naukowe. Marzy mi się, że powstanie Muzeum Miasta Piły z odpowiednim działem naukowym - dodaje Maria Bochan, prezes Towarzystwa Miłośników Miasta Piły.
Konferencji „Piła a Niepodległa” towarzyszyły wystawy „Plakaty patriotyczne z okresu walk o niepodległość 1918-