Nie brakuje obaw, że napięcie niesione przez trudne relacje rodzinne, problemy osobiste, politykę, zdominuje wieczór, na który czekamy cały rok. Bp Dajczak podpowiada, jak go spędzić po chrześcijańsku.
Podczas przedświątecznego spotkania bp Edwarda Dajczaka z przedstawicielami regionalnych mediów dziennikarze zapytali biskupa, jak spędzić czas przy bożonarodzeniowym stole, by uniknąć podziałów, które - ze względu na emocje, jakie wzbudzają w rozmówcach poruszane tematy - dzielą ich, ranią, oddalają od siebie.
Pasterz diecezji polecił, by to, co wzbudza silne negatywne emocje, szczególnie rozpolitykowanie, zostawić za drzwiami.
- Najprościej rzecz ujmując: przy wieczerzy najlepiej jest rozmawiać o sobie nawzajem - stwierdził biskup. - Jeśli chodzi o politykowanie, to jesteśmy w tym rozkręceni ponad miarę i wykracza to już poza granice poprawnych relacji. Niektórych ludzi dzieli bowiem tak wiele, można powiedzieć niemal wszystko.
Biskup Dajczak przyznał, że tych napięć nie da się łatwo zredukować. A zarazem właśnie chrześcijańskie świętowanie Bożego Narodzenia może pomóc nam zobaczyć te sprawy w we właściwej perspektywie. Radził zatem, by czas wspólnego świętowania był koncentracją na konkretnym człowieku, na konkretnym życiu. - Byłoby bardzo dobrze, gdybyśmy w te dni pochylali się nad człowiekiem, nad szczęściem, nad świętowaniem.
Jeśli nawet zdarzą się trudne, przykre rozmowy, to zawsze jest jeszcze dobre wyjście: przebaczenie. - Ci, którzy patrzą Ewangelią, to jeśli nie mają innej motywacji, mają przebaczenie i pojednanie - wyjaśnia bp Dajczak. - To jest główny nurt. Bardzo często w życiu rodzinnym, i każdym innym, przebaczenie jest jedynym rozwiązaniem problemu. Bo nie mamy innego wyjścia. Jeśli ktoś nas dotknie, zrani, co możemy zrobić? Powiedzieć przepraszam. A druga osoba może odpowiedzieć przebaczeniem. Wtedy ten łamany opłatek ma inny wymiar. Wtedy nawet te podziały wewnątrzrodzinne powinny zamknąć się w tym stanięciu nawzajem przed sobą, spojrzeniu sobie w oczy, w serce, podzieleniu się tym pięknym białym chlebem, bo to może prowadzić ku czemuś, co jest rzeczywistym pojednaniem.
To właśnie gest łamania się opłatkiem - w polskiej tradycji w wigilijny wieczór powtarzany niemal przez wszystkich - w bezpośredni sposób służy pojednaniu.
- Jest w człowieku jakaś wewnętrzna predyspozycja, by w chwilach ważnych stawał razem z najbliższymi - stwierdził bp Dajczak. - Opłatek, który jest niepowtarzalny, zrodził się z duchowości chrześcijańskiej w Polsce i jest on przeżywany w wymiarze rodzinnym, nawet tam, gdzie wiara w Chrystusa została zmarginalizowana lub jej w ogóle nie ma. Także tradycyjna wieczerza wigilijna zbiera ludzi i zbliża ich do siebie. Są wtedy bardziej niż kiedykolwiek indziej skłonni do wyrażenia tego, co tworzy rodzinność: serdeczności, dobroci, zdolności do przebaczenia i pojednania, dawania siebie bardziej niż zazwyczaj.