Parafialne kolędowanie od lat rozbrzmiewa w polanowskim kościele. To sposób na głębsze przeżywanie tajemnicy Bożego Narodzenia.
W kościele pw. Podwyższenia Krzyża Świętego w Polanowie 30 grudnia zrobiło się ciepło, nie tylko za sprawą ogrzewaczy gazowych podnoszących temperaturę otoczenia, ale i emocji. Mieszkańcy miasteczka i okolic zebrali się, by posłuchać, a przede wszystkim pośpiewać o Bożym Narodzeniu. Kolędy zaprezentowały okoliczne zespoły, m.in. chór Bel Canto, orkiestra dęta ze Szkoły Podstawowej w Polanowie, młodzież z ZS Publicznych w Polanowie, zespół "5 S", czyli kwintet byłych samorządowców. Wśród kolędników nie brakowało też tercetów, duetów i solistów.
Tradycja parafialnego kolędowania w kościele, jak liczą niektórzy, trwa tu już od sześciu lat. I cieszy się niesłabnącym zainteresowaniem. Bo, jak uważa proboszcz ks. Jacek Maszkowski, kolędowanie przybliża ludzi do tajemnicy Bożego Narodzenia. - Kolędy tę tajemnicę w niezwykły sposób wyrażają, a zarazem gromadzą wokół niej ludzi. I widać, że ludzie tego potrzebują, bo przychodzą na kolędowanie czy na jasełka do naszego kościoła, chcą razem pośpiewać, poradować się.
Według proboszcza okres Bożego Narodzenia to także dobry impuls dla lokalnych chórów czy zespołów, które nie tylko chętnie podejmują ten repertuar, ale też wiedzą, że mogą potem liczyć na odbiorców, którzy go nie tylko lubią, ale znają i włączają się w śpiew. - To sprawia, że parafianie angażują się w takie wydarzenia, a przez to czują, że to oni są tą parafią, że sami ją budują.
Krzysztof Ciuła, nauczyciel muzyki ze szkoły podstawowej w Polanowie, przygotował grupę dzieci, która zagrała kolędy na instrumentach dętych. W jego ocenie kolędowy i w ogóle tradycyjny repertuar wraca do łask wśród najmłodszego pokolenia, w każdym razie jest z tym lepiej niż przed kilkunastu laty. - Teraz zainteresowanie wspólnym uprawianiem muzyki ożywiło się. Święta sprzyjają, by tę tradycję pielęgnować - powiedział.
Nauczyciel wykorzystuje ten trend m.in. do integracji lokalnej społeczności. - W kolędowaniu odnajdują się i starsi, bardziej tradycjonalni, i młodzi - mówi. - Muzyka więc nie tylko łączy pokolenia, ale służy budowaniu więzi i ułatwia przekazywanie wzorców.
Potwierdza to Anna Grzymała-Todys, śpiewająca - nie tylko kolędy - w chórze Bel Canto od początku jego istnienia, czyli jak oblicza, ok. sześć lat. W tym czasie chór przechodził różne fazy, w tym kryzys, ale od niedawna odbudowuje się, także za sprawą osób młodych. - Warto o to zabiegać, ponieważ taki chór ożywia lokalną wspólnotę. Poznajemy się, uczymy się dyscypliny, rozwijamy i nabieramy chęci do dalszego działania - stwierdza. - Jest to impulsem do innych działań lokalnych.
Tomasz Kawalec, kierownik chóru Bel Canto, mówi, że warto, a nawet trzeba ludzi uczyć wspólnego śpiewu. Na co dzień realizuje to z amatorami chóralistyki w Polanowskim Ośrodku Kultury, a od święta - zwłaszcza przy Bożym Narodzeniu - stara się wciągnąć w orbitę tej sztuki szersze grono. - Kolędowanie zrzesza ludzi. Ono oddziałuje nie tylko na wykonawców, ale i na słuchaczy, tutaj na przykład na rodziców, którzy towarzyszą w swoim dzieciom zaangażowanym w orkiestrze dętej. Publiczność na takich muzycznych spotkaniach w naszej gminie zawsze dopisuje, czy tu w Polanowie, czy na przeglądzie "O niebiańskiego Anioła" w Żydowie, który odbędzie się niedługo. Ludzie się wręcz o nie dopytują. Dlatego warto podejmować takie inicjatywy.