Mieszkańcy Piły po raz trzeci wyszli na ulicę, żeby ogłosić swoją radość z przyjścia na świat Zbawiciela. Pamiętali jednak o żałobie, która okryła drugi koniec diecezji.
Pilanie licznie odpowiedzieli na zaproszenie, by swoją wiarę zamanifestować na ulicy.
- Orszak wpisał się w serca pilan, fakty świadczą o tym najlepiej. Żeby zgromadzić taką ilość ludzi, potrzeba oczywiście zaangażowania wielu osób: od władz miejskich, przez katechetów i księży, ale widać, że to zaproszenie trafiło na podatny grunt. Z każdym rokiem jest coraz więcej rodzin chcących się radować tym najstarszym chrześcijańskim świętem. A także jest to swoista ewangelizacja, bo przybliżamy prawdę o tym, dlaczego idziemy, z Kim idziemy i dokąd zmierzamy - mówi ks. Ryszard Ryngwelski, pilski dziekan.
Współorganizatorka wydarzenia, siostra Maria Bihun, przyznaje, że w obliczu tragicznej śmierci nastolatek z Koszalina, święto objawia nam nowo narodzonego Jezusa jako Pana życia.
- Chrystus nadał sens całemu ludzkiemu życiu. W tajemnicy Wcielenia objawia nam się jako król życia, bo pokonuje śmierć. Przyszedł po to, żeby przeprowadzić nas przez cień śmierci. Mamy pewność, że ofiary i ich rodziny, które dotknął krzyż, dotknęło też Jego zmartwychwstanie. W jedności z nimi dajemy świadectwo wiary, bo tylko Bóg zna odpowiedzi na nasze najtrudniejsze pytania – rozważa salezjanka.
Orszak w Pile odbył się po raz trzeci.