Nowy numer 22/2023 Archiwum

Do kościoła w spodniach nie pójdę

Nawrócenie to nie tylko przemiana serca. Dla mieszkanki Dalęcina było również inspiracją do przeglądu szafy i uszycia strojów, w których zapragnęła chwalić Boga.

Sukienki dla Boga

– Do kościoła w spodniach nie pójdę – mówi z werwą pani Anna. Jest ich umiarkowaną przeciwniczką. Uznaje, że co innego na co dzień, ale w niedziele i święta kobiety nie powinny zakładać spodni. – Mam takie marzenie: wyobrażam sobie, że w kościele wszystkie kobiety są w spódnicach i w sukienkach. Pięknych, wzorzystych… Że jest kolorowo, uroczyście, bo przecież Eucharystia to coś cudownego – zapala się i nieco onieśmielona dodaje: – Ubieram się tak do kościoła dla Jezusa Chrystusa. Nie zawsze tak uważałam. Zmieniło się to od czasu, gdy się nawróciłam. To było takie osobiste pogłębienie wiary i odtąd pewne rzeczy zaczęłam robić dla naszego Pana.

Moment zwrotny pani Anna przeżyła kilka lat temu, czuła, że potrzebna jej radykalna zmiana. Zadawała sobie pytanie, co w jej życiu idzie nie tak. Czego w nim brakuje. Może należałoby coś głębszego poczuć… Zaczęła czytać Pismo Święte. I dużo zrozumiała.

– Przyszedł taki dzień, że na Mszy św., tu u nas, w Dalęcinie, powiedziałam w myślach Chrystusowi, że jestem gotowa oddać za Niego życie. To był przełom – wyznaje. – I zaczęłam duchowo wzrastać. Szukałam modlitw i Mszy św. w internecie, zaczęłam czytać książki o tematyce religijnej. Pan Bóg zaczął działać w moim życiu, a ja pewne rzeczy robiłam odtąd dla Niego. Także te sukienki – opowiada.

Piękna dla Boga? Tak, pani Anna uznaje, że tak właśnie powinna się pokazać kobieta przed Bożym ołtarzem. Ale… nie tylko ona. Mężczyzna też. – Zdecydowanie powinien być elegancko ubrany. Niech nie zakłada koszulki, ale koszulę z krawatem. I spodnie z materiału, może nawet z kantem, a nie dżinsy, w których chodzi się na co dzień. A na nogach nie adidasy, lecz eleganckie obuwie. Mężczyzna powinien dostosować się do miejsca, do którego się wybiera – tłumaczy, chwaląc męża, który tej zasady przestrzega.

Zresztą nie tylko o ubranie chodzi. Świętowanie niedzieli to dla państwa Kozubów także post eucharystyczny, uroczysty obiad, rodzinna rekreacja – spacer lub wycieczka do miasta, lecz nie na zakupy. Nie robią ich w niedzielę, ale na przykład chodzą wtedy na lody. I powstrzymują się od zbędnych prac w domu i ogrodzie. – Nawet drewno do kominka szykujemy w sobotę. Nie rąbiemy go w niedzielę nawet na rozpałkę, nie czyścimy szyby kominka. Czego nie muszę, tego nie robię – kwituje pani Anna.

« 1 2 3 4 »
oceń artykuł Pobieranie..

Wyraź swoją opinię

napisz do redakcji:

gosc@gosc.pl

podziel się

Reklama

Zapisane na później

Pobieranie listy

Quantcast