Dzięki słupszczanom adoracja Najświętszego Sakramentu może trwać do późnych godzin wieczornych. 50 osób zostało przyjętych do Bractwa Adoracyjnego w sanktuarium św. Józefa.
2 lutego bp Edward Dajczak zawierzył Bogu nowopowstałe Bractwo Adoracyjne w sanktuarium św. Józefa w Słupsku. Przystąpiło do niego 50 członków. To w dużej mierze osoby, które adorację Najświętszego Sakramentu praktykują od lat.
Odbyło się to podczas uroczystej Mszy św., której przewodniczył bp Dajczak. W homilii przestrzegał on wiernych przed procesem zeświecczenia, któremu ulegają nawet ci, którzy regularnie chodzą do kościoła, przenosząc na swoje chrześcijańskie życie standardy światowego, pogańskiego myślenia. To zaś wprowadza praktykujących katolików w duchową schizofrenię. Szansą na odwrócenie tej tendencji jest według pasterza diecezji m.in. ruch adoracyjny, stąd ważne, by były w diecezji kaplice wielogodzinnej adoracji czy wręcz adoracji non-stop. Ludzie w nich adorujący zaproszeni są do tego, by jak św. Faustyna Kowalska, przyjmować odrzucane przez innych łaski Boga i nieść je im. - Bractwo Adoracyjne jest wołaniem do nas wszystkich, do Słupska, do diecezji, do wszystkich miejsc naszej ojczyzny: musimy znajdować drogi do Pana, znajdować chwile na spotkanie z Nim. Musimy je odkryć, odszukać, w głębi naszych serc.
Jak informuje kustosz sanktuarium ks. Władysław Stec-Sala, czuwanie przy Panu Jezusie Eucharystycznym trwa tu od 2004 roku od rana do Mszy św. wieczornej. Od 2 września ubiegłego roku, za zgodą biskupa diecezjalnego, ten czas został przedłużony do godz. 22.
- Zależało nam, żeby stworzyć jedną wspólnotę adoracyjną, która będzie pobłogosławiona do zadania czuwania przy Panu Jezusie - mówi proboszcz.
Jak wyjaśnia, nowe bractwo otrzymało nie tylko wyróżniający je strój - granatowe kapelusze i kamizelki z emblematem bractwa, ale także zadania. Jednym z nich jest dbałość o to, by w kaplicy zachowana była cisza i modlitewna atmosfera, a także by nie dochodziło do znieważania Najświętszego Sakramentu. Każdy z braci poświęca na czuwanie w kaplicy sanktuarium 2 godziny tygodniowo. W ten sposób zawsze ktoś pełni straż przy monstrancji.
Kandydaci do bractwa formowali się od września poprzez comiesięczne konferencje poświęcone Eucharystii, w oparciu m.in. o List apostolski św. Jana Pawła II na Rok Eucharystii pt. "Mane nobiscum. Domine". Otrzymali także nauki, w jaki sposób należy zachowywać się w kaplicy adoracji.
- Przede wszystkim należy zdać sobie sprawę, gdzie się jest, przed kim się jest i co się tu robi - przekazuje niepisany kodeks bractwa Dariusz Półtorzycki. Należy także wiernie stawiać się na wyznaczony dyżur, a jeśli nie można przyjść, zorganizować zastępstwo za siebie.
Pan Dariusz pełni swój dyżur co poniedziałek w godzinach 20-22. Uważa, że to dobry pomysł, by adoracja odbywała się do tak późnych godzin: ludzie, którzy o tej porze przychodzą do kaplicy, są w naturalny sposób wyciszeni, łakną spokojnej modlitwy. On sam również czeka na tę chwilę po dniu pracy. - Przychodzę tu z potrzeby serca. W domu czy nawet podczas nabożeństw w kościele nie ma takiej ciszy. Ja zostawiam swoje problemy przed kościołem. Nie myślę już o nich, skupiam się na modlitwie - powiedział.
Członkami bractwa są przede wszystkim wierni parafii św. Józefa, ale nie tylko. Pani Beata Ryjewska to parafianka kościoła św. Maksymiliana Kolbego. Pragnienie adoracji jest dla niej konsekwencją nawrócenia, którego doznała przed trzema laty podczas rekolekcji z Marią Vadią, a następnie formacji w grupie Odnowy w Duchu Świętym. - Adoracja to dla mnie zaszczyt. Nauczyłam się dziękować Bogu za wszystko, powierzać Mu swoje porażki i sukcesy - wyjaśnia. - Podczas bycia tutaj w kaplicy, doświadczam wyciszenia i pokoju, mam poczucie bliskości z Panem Bogiem..
Na zakończenie uroczystości adoracyjni bracia otrzymali legitymacje i książki z propozycją modlitw na osobistą adorację.