Przyjaciele, rodzina oraz bracia i siostry z wielu wspólnot modlitewnych pożegnali Jana Zagrabskiego, niestrudzonego animatora, ewangelizatora, człowieka wrażliwego na każdą ludzką biedę.
- Jego dom był otwarty dla wszystkich. Zbierał z ulicy bezdomnych, głodnych, zagubionych. Każdego nakarmił, z każdym potrzebującym dzielił się wszystkim, co miał, często nie zostawiając dla siebie nic - opowiadają przyjaciele ze wspólnoty "Jezus Ukrzyżowany". Razem chodzili z opłatkiem do bezdomnych na dworzec kolejowy. Przez dziesięciolecia zbierali butelki i puszki, by zarobione w ten sposób pieniądze przeznaczyć na zamawianie Mszy św.
- To zamawianie Eucharystii przez Jana było już legendarne. Prosił o Msze św. przede wszystkim wynagradzające Sercu Jezusa i Niepokalanemu Sercu Maryi, ale też w przeróżnych intencjach: za Kościół, za kapłanów, o powołania, za konkretne osoby czy w rocznice. Czasami aż się człowiek dziwił, skąd mu do głowy taka intencja przyszła - uśmiecha się ks. Kaczor.
Sprawy powierzone Bogu przez pana Jana będą w parafii św. Jadwigi jeszcze długo "omadlane", bo - przewidująco, zdając sobie sprawę z powagi swojej choroby - zamówił intencje "na zapas".
Działalność pana Jana została w 2012 r. uhonorowana przez kapitułę Nagrody im. kard. nom. Ignacego Jeża "Radość płynie z nadziei". "Bóg działa wielkie rzeczy, trzeba się tylko zdać na Niego. Dziękuję za łaski, którymi mnie obdarza" - mówił wówczas wzruszony, odbierając nagrodę.
Choć wyniszczająca organizm choroba robiła wielkie spustoszenia i powodowała ogromne cierpienie, pan Jan nie przestawał ewangelizować do samego końca. - Kiedy już wiadomo było, że to śmiertelna choroba, a właściwie, że ten ostatni rok żyje już "na kredyt", powtarzał ciągle, że Pan dał mu pokój serca, że nie czuje lęku. Dziękował Bogu, że jeszcze żyje, wbrew lekarskim orzeczeniom i diagnozom. Ostatni rok był lekcją dla nas wszystkich: znoszenia cierpienia, wytrwałej modlitwy, ufności w Bożą opiekę - mówi ks. Kaczor.
Jan Zagrabski był wielkim czcicielem Matki Bożej. Zmarł w szczecineckim hospicjum 2 lutego, w tradycji polskiej w święto Matki Bożej Gromnicznej, które w tym roku przypadło w pierwszą sobotę miesiąca. Miał 73 lata.