Młodzi z Young Caritas zamierzają naprawiać świat. Jak to robić, zastanawiali się podczas zimowych warsztatów w Ostrowcu.
Wśród akcji, które proponują wolontariusze, są głównie te, o których już gdzieś słyszeli, jak "Pączek dla Afryki", "Bieg kolorowych skarpetek" na rzecz osób z zespołem Downa, zbiórka nakrętek w ramach akcji "Zakręć się dla hospicjum", kwesty.
Jak mówi Marlena Woźniak, koordynator Caritas, wielu z nich zgłasza chęć bezpośredniego spotkania z osobami, do których kierują swoje akcje - podopiecznymi hospicjów, domów opieki, szpitali. Jeśli w ramach swojego koła nie bywają w tego typu ośrodkach, są tym zawiedzeni. Wśród tych, którym się to udaje, jest koszalinianka Amelia, odwiedzająca dzieci w hospicjum domowym czy pacjentów onkologicznych w szpitalu w Szczecinie. I choć to, co wówczas robi, to nic wielkiego - przeczytanie książki, rozmowa, posiedzenie przy czyimś łóżku, sprawia jej to ogromną radość. - Mam nadzieję, że to poprawia samopoczucie tych pacjentów, że nie czują się samotni w swojej chorobie - mówi nastolatka.
Organizatorzy warsztatów Young Caritas liczą, że to sami młodzi pokażą im, jakie akcje warto przeprowadzić Katarzyna Matejek /Foto Gość Wiktorię ze Szczecinka podobnie porusza los osób niesamodzielnych. Z kolegami z SKC odwiedza dom seniora, a jeszcze częściej, bo kilka razy w tygodniu, udziela pomocy własnej babci, będącej po dwóch udarach - pomaga jej wyjść z domu, nie zgubić się w mieście, zrobić zakupy.
Potrzebujących młodzi potrafią dostrzec także w najbliższym środowisku. Iza ze Sławoborza pomaga w nauce fizyki szkolnym kolegom. Jej kolega Kacper, który przez 6 lat działania w SKC brał udział w wielu akcjach, rozumie, że nie chodzi tylko o te sztandarowe, jak "Pielucha dla Malucha", ale że pomaganie trzeba zacząć od własnego podwórka czy klatki schodowej i dostrzec tam potrzebujących wsparcia sąsiadów.