Do koszalińskiego Klubu Gier Planszowych przychodzi w każdą środę nawet do 60 chętnych. Są wśród nich osoby w różnym wieku, w tym całe rodziny.
Klub przy ul. Jana z Kolna 38 prowadzi "Koszalińska Kompania Rycerska". To nie jedyne takie miejsce w mieście. Jest ich też sporo w całym regionie.
Dlaczego coraz więcej ludzi zamienia cyfrowe ekrany z genialną grafiką na kartonowe plansze i plastikowe pionki?
Bartłomiej Zielonka z "Koszalińskiej Kompanii Rycerskiej", który odpowiada za klub i sam tworzy gry, nie ma wątpliwości, że możliwość prawdziwego spotkania z drugim człowiekiem najbardziej tłumaczy fenomen tego zjawiska.
Świat gier cyfrowych potrafi być fascynujący. Jednak ekrany mają niezwykłą moc przyciągania człowieka do siebie, pogłębiając jego izolację. Grupa osób siedząca ze sobą, z której każda wpatruje się w swój ekran, to widok coraz częstszy. Planszówki mają natomiast inną moc - gromadzenia ludzi naprawdę razem.
- Mimo, że grafika na ekranie bywa lepsza od tej na planszy, to jednak komponenty gry, których można dotknąć, które się przesuwa, dają inne wrażenie niż klikanie - zapewnia Bartłomiej Zielonka.
Wspólne rozgryzanie zasad, wielogodzinna rozgrywka, podczas której zaczynają toczyć się rozmowy na różne tematy, zacieśniają więzi. Okazuje się, że analogowość planszówek jest ich niezwykłą siłą, która zbliża ludzi do siebie.
Planszówki nie znają ograniczeń wiekowych. Są też i takie gry, w który dorośli mogą grać z dziećmi, wciągając się równie mocno. ks. Wojciech Parfianowicz /Foto Gość Rafał Pieczyński, bywalec koszalińskiego klubu, siłę planszówek ujmuje w prostym zdaniu: - Pozwalają przejść od monitora do rodziny i znajomych.
Z całą rodziną do klubu przychodzą np. Joanna i Sławomir Kamińscy. - To jest nasz sposób na pobycie razem ze sobą, bez stresu, bez patrzenia na zegarek. Przy komputerze to nie jest to samo. Tutaj oprócz gry jest rozmowa, wspólne przeżywanie emocji - mówi Joanna Kamińska.
Nie znaczy to, że gry cyfrowe, choćby na konsolach, to zło, którego trzeba unikać. To po prostu inny świat, który daje zupełnie inne przeżycia i emocje.
Łukasz Prorok, który w klubie pojawia się ze swoim 6-letnim synem, mówi jednak bardzo wyraźnie: - Mamy dosyć komputera.
Niezliczona ilość tytułów sprawia, że każdy może wybrać coś dla siebie. W koszalińskim klubie do dyspozycji jest ponad 250 gier - od prostych "imprezówek", które można rozegrać w parę minut, po skomplikowane, wielowymiarowe "strategie", które wymagają czasu i sporych umiejętności.
Na rynku jest wiele gier, które mają bardzo wyraźny wymiar edukacyjny. Furorę robią propozycje wydane np. przez IPN takie jak choćby "Twórcy niepodległości", "303", czy słynna "Kolejka" o schyłkowych latach PRL.
Nie brakuje też gier o tematyce religijnej, które mogą stać się uzupełnieniem i pomocą w pogłębianiu wiedzy i wiary.
Spotkania dla miłośników gier planszowych organizowane przez "Koszalińską Kompanię Rycerską" odbywają się w środy od godz. 18 nawet do północy. Wstęp do klubu jest bezpłatny.
Bartłomiej Zielonka zachęca do zainteresowania się grami planszowymi. Sam nie tylko gra, ale także tworzy własne gry. ks. Wojciech Parfianowicz /Foto Gość