Zaproszenie w progi pilskiej szkoły to okazja, by przekonać się, że oprócz dobrych wyników, wyróżnia ją panujący tu dobry duch ks. Bosko.
O tym mogli przekonać się młodzi pilanie, którzy 9 marca zdecydowali się odwiedzić Liceum Ogólnokształcące Towarzystwa Salezjańskiego (LOTS). Czekali tu na nich starsi koledzy, ich rodzice i nauczyciele, rozmawiając z gośćmi, częstując smakołykami i pomagając im wczuć się w lekcje biologii, angielskiego czy pokaz paschy żydowskiej w klasie religii.
Przewodniczący samorządu Paweł Grześ zachwala poziom szkoły, który daje licealistom niemal pewność dostania się na wybrane studia. To nie przesada – liceum salezjańskie w ubiegłorocznym rankingu Perspektyw zaliczono do złotej czołówki kraju, a w Wielkopolsce zajęło 7. miejsce. Ale według Pawła to nie wszystko. – To szkoła dla ludzi, którzy chcą działać, realizować swoje pasje – przekonuje.
Uczniowie nie tylko rozpoznają swoje talenty w szkolnym teatrze, chórze, wolontariacie, zajęciach sportowych i naukowych, ale też inspirują całe miasto. Miejski "Mam talent", w którym prezentowali się pilanie na scenie RCK, nie tylko zainicjowali uczniowie LOTS-u, ale także w dużym zakresie go zrealizowali.
– Wszelkie wyzwania realizujemy w szkole wspólnie z młodzieżą – mówi ks. Artur Kucharski, dyrektor ZS Salezjańskich, skupiającego łącznie 700 uczniów. – Ks. Bosko, od którego pochodzą szkoły salezjańskie, tworzył piękne dzieła dla ubogiej młodzieży. Młodzi mają w nich odnaleźć swoją rodzinę, czuć przyjazną atmosferę i wzajemny szacunek. Ten duch ks. Bosko unosi się także między nami. A przy okazji odnosimy sukcesy na płaszczyźnie edukacyjnej.
Zdolnych uczniów tu nie brakuje. Spod ręki samej Katarzyny Witosławskiej, która uczy tu biologii od 20 lat, czyli od początku istnienia szkoły, wyszło 200 absolwentów, którzy ukończyli studia medyczne.
Ambitnych szkoła przygotowuje do olimpiad na poziomie akademickim, otwiera dla nich eksperymentalne profile (np. klasę biologiczno-chemiczno-matematyczną, wymagającą podejścia do egzaminu wstępnego). Ale nie zapomina o umiejętnościach praktycznych – uczniowie mogą tu budować modele urządzeń mechanicznych, np. przekładnie biegów z tworzywa i kartonu. – To wiedza bardzo potrzebna, bo praktycznego nauczania w szkołach jest ciągle za mało – mówi o ofercie dla 7- i 8-klasistów ks. Kucharski.
Salezjanka s. Maria Bihun podkreśla rolę wychowawczą wolontariatu, który młodzież stawia oko w oko z człowiekiem potrzebującym. – Uczniowie powinni przekonać się o tym, że ktoś jest mały, chory, stary. I trzeba im pozwolić doświadczyć tego wszelkimi sposobami – mówi, wymieniając wizyty wolontariuszy w domu dziecka czy na oddziale paliatywnym szpitala. Salezjanka podkreśla, że nie chodzi o akcje typu zbiórka do puszki, a jeśli już to takie, w których uczniowie sami coś robią. – Minimum to określenie konkretnego celu akcji, np. że wspieramy tego misjonarza. Empatia przechodzi wówczas na zupełnie inny poziom.