Reklama

    Nowy numer 12/2023 Archiwum

To było Monte Cassino frontu wschodniego

Artyleryjski ostrzał, wybuchy, ciężki sprzęt i wielu padających w walce. Kołobrzeska plaża zamieniła się w pole jednego z najkrwawszych starć z udziałem żołnierzy polskich.

Po raz kolejny rocznicę zdobycia miasta w marcu 1945 r. uczczono wielką rekonstrukcją historyczną. Na kołobrzeskiej plaży naprzeciwko siebie stanęło ćwierć tysiąca rekonstruktorów, żeby opowiedzieć jeden z epizodów walk o twierdzę Kolberg.

Bitwa o Kołobrzeg była największym, obok powstania warszawskiego, starciem miejskim z udziałem żołnierza polskiego w czasie II wojny światowej. – Te walki miały symboliczny charakter. Mówi się, że było to Monte Cassino frontu wschodniego. W czasie blisko dwutygodniowego boju przez Kołobrzeg przewinęło się ok. 28 tys. żołnierzy polskich i radzieckich. 1200 żoł- nierzy Wojska Polskiego poległo lub zaginęło bez wieści. Siły niemieckie broniące miasta szacowane są na ok. 4–8 tys. żołnierzy, ale był także Volkssturm oraz kilkadziesiąt tysięcy uciekinierów – opowiada Łukasz Gładysiak z Muzeum Oręża Polskiego, scenarzysta przedstawienia. Podczas 11-dniowych walk zniszczeniu uległo 90 proc. zabudowy miasta.

Inscenizację oglądały tysiące mieszkańców Kołobrzegu i turystów. Wśród widzów byli także prawdziwi uczestnicy wydarzeń sprzed 74 lat. Po zakończeniu przedstawienia przeszli wzdłuż szpaleru rekonstruktorów do brzegu Bałtyku, by dokonać symbolicznych zaślubin z morzem.

− Wielkie wzruszenie, bo przypomina się wszystko. Byłem dowódcą plutonu ciężkiej artylerii. Dostałem po głowie koło katedry… cegłą. Przez trzy dni leżałem nieprzytomny. To była strasznie ciężka bitwa. Wielu naszych zginęło – przyznaje płk Józef Koleśnicki. – W Kołobrzegu to było piekło. Wielu moich kolegów zginęło. Ja ciągle myślałem o tym, że przeżyję – dodaje inny z przybyłych tam kombatantów, por. Piotr Gubernator. Weterani walk o Kołobrzeg przyznają, że taki sposób opowiadania o historii ma szansę dotrzeć do wielu osób. To zasługa rekonstruktorów, którzy na kołobrzeską inscenizację przyjeżdżają z całej Polski.

– To wspaniała impreza. Dla nas jest bardzo ważne, żeby brać udział w takich wydarzeniach, które jak najbardziej starają się przywołać historię, a nie jedynie w wiejskich festynach. W ubiegłym roku bardzo mocno mnie i kolegów wzruszyło to, że naszą rekonstrukcję oglądali prawdziwi bohaterowie walk o Kołobrzeg. To piękny moment i warto było jechać 7 godzin – mówi Magdalena Matylek, gliwicka rekonstruktorka z Dolnośląskiej GRH 39–45. Równie dużą rolę w widowisku odegrało wyposażenie wojskowe oraz pojazdy z czołgiem T-34 w roli głównej. Jak zapewnia dr Łukasz Gładysiak, po raz pierwszy w tego typu inscenizacji użyto wszystkich rodzajów artylerii wykorzystywanej przez 1. Armię Wojska Polskiego w czasie walk na Pomorzu, w tym armaty 45 mm, przeciwpancernej ZiS-3, haubicy 122 oraz najnowszego nabytku kołobrzeskiego muzeum. – To kompletne działko przeciwlotnicze Oerlikon Flak 29. To ciekawostka na skalę europejską – mówi Aleksander Ostasz, dyrektor MOP. Kołobrzeska inscenizacja ma szansę być największym tegorocznym widowiskiem historycznym w Polsce.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Wyraź swoją opinię

napisz do redakcji:

gosc@gosc.pl

podziel się

Reklama

Zapisane na później

Pobieranie listy