Dla tych zawodników wyczynem olimpijskim jest pokonanie nierównego podłoża, przejechanie swoim wózkiem 5 m albo... podniesienie głowy. Mierząc się tylko i wyłącznie ze sobą, pokazują najczystsze oblicze sportu.
W Słupsku odbyły się zawody dla osób o znacznej i głębokiej niepełnosprawności intelektualnej. Pomorski Dzień Treningowy (Motor Activities Training Program) to impreza przygotowana specjalnie dla zawodników, którzy nie mogą występować w ramach Olimpiad Specjalnych.
– Osoby te nie mogą uczestniczyć w oficjalnych treningach i zawodach sportowych z powodu współwystępujących z niepełnosprawnością intelektualną zaburzeń fizycznych. Uniemożliwiają im one udział w dyscyplinach sportowych oferowanych w ramach Olimpiad Specjalnych. Ponadto uczestnicy MATP nie są w stanie zrozumieć i przestrzegać zasad współzawodnictwa i przepisów sportowych Olimpiad Specjalnych – wyjaśnia Iwona Wrycz, wicedyrektor Specjalnego Ośrodka Szkolno-Wychowawczego w Słupsku.
Konkurencja dla wszystkich
Słupska placówka jako jedyna w województwie pomorskim co dwa lata organizuje takie zmagania. Unoszenie głowy, przetoczenie, obrót. Dla tych najbardziej sprawnych: rzut piłeczką do celu albo zbieranie 12 przedmiotów. To niektóre z konkurencji, w jakich startują zawodnicy MATP. Warunkiem uczestnictwa w dniu treningowym jest stała rehabilitacja w zajęciach ruchowych i fizycznych prowadzonych przez minimum 8 tygodni. Każda startująca osoba ma zapewnioną opiekę fizjoterapeuty.
– Uczestnicy tych zmagań rywalizują sami ze sobą, walczą ze swoimi słabościami. Trenerzy dobierają konkurencje do aktualnego poziomu rozwoju dziecka. W obrębie tych konkurencji oceniamy, czy zawodnik wykonuje zadanie samodzielnie, z pomocą opiekuna czy tylko z pomocą słowną – mówi Katarzyna Głuszek, nauczycielka Specjalnego Ośrodka Szkolno-Wychowawczego w Słupsku.
Kroki milowe
Dla Patrycji wyzwaniem jest przeczołganie się w tunelu, dla Daniela − pokonanie z pomocą trenerki i wolontariusza nierównej powierzchni. Każdy z 34 zgłoszonych do tegorocznej edycji Pomorskiego Dnia Treningowego zawodników stara się osiągnąć cel, nawet jeśli jest nim jedynie uniesienie głowy czy przewrócenie się z jednej strony na drugą. Doping publiczności mobilizuje do działania. – Najprościej określić naszych zawodników mianem bohaterów. To najczystsze oblicze sportu. Nie bez znaczenia jest także to, że rodzice mogą zobaczyć swoje dzieci w działaniu. Tu nie ma mierzalnych postępów, każdy ruch może być sukcesem – mówi Iwona Wrycz.
Wyraź swoją opinię
napisz do redakcji:
gosc@gosc.plpodziel się