W barzowickim kościele pan Ignacy zakochał się od pierwszego wejrzenia. Porzucił Śląsk i osiadł na Pomorzu. Codziennie gra tu na organach od prawie 60 lat.
Ta wierna służba Ignacego Omylaka, organisty i kościelnego z barzowickiego kościoła, została uhonorowana przez papieża specjalnym odznaczeniem. Medal Benermerenti przekazał bardzo wzruszonemu laureatowi bp Krzysztof Włodarczyk.
- Został pan obdarowany talentem przez Ducha Świętego i nie zatrzymał go dla siebie. Po to otrzymujemy charyzmaty i dary w Kościele. Nie po to, by się nimi chełpić i wywyższać, ale by tymi darami pokornie służyć. Jesteśmy pokornie wdzięczni za pana służbę dla dobra tej wspólnoty - mówił bp Włodarczyk podczas uroczystej Mszy św.
Podkreślał również rolę świadectwa, jakie pan Ignacy dawał swoim dzieciom i wnukom. - Chcemy mu także podziękować, że oprócz grania i posługi w Kościele budował swoje życie na podstawowym powołaniu do ojcostwa i pięknie to powołanie realizował. Wypełniał misję ojca, wychowując do modlitwy i pracy - zauważył.
- W imieniu wnuków chciałbym ci podziękować za ogromne świadectwo twojej żywej wiary oraz za wierność twojemu powołaniu. Dla nas, wnuków, jesteś wzorem do naśladowania - mówił pan Michał. - Kochana babciu Urszulo, tobie również dziękujemy za twoje świadectwo wiary. Możemy ją zobaczyć, gdy przychodzimy do was w odwiedziny i widzimy was skupionych na modlitwie. Wiemy, że tą modlitwą otaczacie całą naszą rodzinę. Uczycie nas, abyśmy swoje troski, swoje życie zawierzali zawsze Chrystusowi.
Pan Ignacy swoje zawodowe życie miał zamiar związać ze Śląskiem i kopalnią w Jaworznie. Na Pomorze, do Starego Krakowa, przyjechał w 1962 r. na zaproszenie młodszej siostry Anieli. Ksiądz Józef Mastaj, pierwszy powojenny proboszcz barzowicki, poprosił go, żeby zagrał w pobliskim parafialnym kościele na Mszy św. Zaowocowało to decyzją o przenosinach rodziny z Jaworzna do Barzowic.
- Pokochałem ten kościół od pierwszego wejrzenia i kocham do dziś. Modlę się codziennie: "Panie Boże, daj mi jeszcze trochę siły, żebym mógł dalej grać". I tak gram codziennie, od prawie 57 lat. Nie odpuszczam sobie. Nawet jak jest jedna czy dwie osoby w kościele, to też gram - uśmiecha się barzowicki organista.
Papieskie odznaczenie przyjął z wielkim wzruszeniem. - Bo wcale się tego nie spodziewałem. Owszem, myślałem, że za te lata ktoś mi może podziękuje, ale nie sądziłem nawet, że to będzie medal. I to skąd? Z Watykanu, od samego papieża! - dodaje pan Ignacy.
Za bezinteresowną pracę na rzecz wspólnoty dziękowali też sami parafianie. - Organista to osoba, która nie tylko śpiewa i gra, ale też reprezentuje nas, parafian. Swoją życzliwością i uśmiechem obdarza nas pan wszystkich po równo. Uczestniczy pan w naszym życiu, począwszy od chrztów i Komunii do ślubów, towarzyszy nam pan, gdy żegnamy naszych bliskich. Właściwie to żadna uroczystość kościelna nie może odbyć się bez pana - mówili, życząc błogosławieństwa Bożego i długich jeszcze lat życia. - Bo jak pana nie ma, to to śpiewanie jakoś nam nie idzie.