W barzowickim kościele zakochał się od pierwszego wejrzenia. Porzucił Śląsk i osiadł na Pomorzu. Codziennie gra tu na organach od blisko 60 lat.
Wierna służba Ignacego Omylaka, organisty i kościelnego z barzowickiego kościoła, została uhonorowana przez papieża specjalnym odznaczeniem.
− To wielkie wzruszenie, bo wcale się tego nie spodziewałem. Owszem, myślałem, że za te lata ktoś mi może podziękuje, ale nie sądziłem nawet, że to będzie medal. I to skąd? Z Watykanu, od samego papieża! – mówi pan Ignacy, zanim jak co dzień usiądzie do instrumentu, żeby zagrać do Mszy św.
Ze Śląska na Pomorze
Urodził się 17 września 1937 roku w miejscowości Zubrzyca Górna, położonej u podnóży Babiej Góry, jako szóste dziecko Emanuela i Józefiny. Mali Omylakowie wcześnie stracili mamę, ich wychowanie spoczęło na barkach ojca. I to on zaszczepił w małym Ignacym miłość do Kościoła poprzez wspólne modlitwy, Msze św., rozmowy na temat wiary. Kiedy Ignacy skończył 16 lat, wyjechał do pracy w kopalni węgla kamiennego w Jaworznie. W pobliskiej Dąbrowie Narodowej zapisał się do kościelnego chóru. Jego opiekunem był wówczas Leon Sołtysek, organista, i to on został pierwszym nauczycielem gry. Trzy lata później Ignacy zagrał swoją pierwszą Mszę św.
Do pomorskiego Starego Krakowa przyjechał w 1962 roku na zaproszenie Anieli, młodszej siostry. Prośba ks. Józefa Mastaja, pierwszego powojennego proboszcza, który zapytał Ignacego, czy zagra Mszę św. w pobliskim kościele w Barzowicach, zaowocowała ostatecznie decyzją o przenosinach wraz z żoną z Jaworzna na Pomorze. – Pokochałem ten kościół od pierwszego wejrzenia i kocham do dziś. Modlę się codziennie: Panie Boże, daj mi jeszcze trochę siły, żebym mógł dalej grać. I tak gram codziennie od prawie 57 lat. Nie odpuszczam sobie. Nawet jak jest jedna osoba czy dwie w kościele, to też gram – przyznaje z uśmiechem barzowicki organista. Przez blisko sześć dekad posługi pan Ignacy zagrał i odśpiewał kilkanaście tysięcy Mszy św. – Byłem na różnych parafiach, ta jest najmniejsza i nigdzie wcześniej nie miałem takiego organisty, który byłby codziennie gotowy do służby, czy podczas Mszy św., czy nabożeństw – przyznaje z uznaniem ks. Mirosław Kosior, siódmy proboszcz barzowickiej wspólnoty, z którym pracuje pan Ignacy. Organista pełni również funkcję kościelnego.
Wyraź swoją opinię
napisz do redakcji:
gosc@gosc.plpodziel się