Choć są bywalcami teatrów, tym razem nie zasiedli w wygodnych fotelach na widowni. Bałtycki Teatr Dramatyczny przygotował na święto teatru niespodziankę dla swoich widzów.
Czekając w skąpym, niepokojącym oświetleniu foyer koszalińskiego teatru zaintrygowana grupka jeszcze nie wie, czego się spodziewać. Może jedynie tego, że to będzie inny wieczór niż zazwyczaj.
- Chciałabym zobaczyć to, czego zwykle nie widać, kiedy zasiadam na widowni - przyznaje pani Sylwia.
- A ja liczę na to, że dzięki takiemu spacerowi złapię bakcyla teatralnego od koleżanki, bo takie doświadczanie teatru to całkiem dobry sposób - mówi pani Monika, która dała się namówić na ten niekonwencjonalny wypad do teatru.
Zwiedzanie teatralnego zaplecza połączone było z zaproszeniem do wejścia w aktorskie buty. Nieco stremowani adepci zakonu improwizatorów, podążając za zakapturzonym przewodnikiem, stawiali kolejne kroki na drodze aktorskiego wtajemniczenia. Proste gry pomogły w przełamaniu pierwszych lodów i rozgrzały do trudniejszych zadań, które pojawiły się po dotarciu na scenę. Tu goście mogli sprawdzić swoje aktorskie predyspozycje, na przykład odgrywając scenki, w których można posługiwać się tylko i wyłącznie pytaniami lub budując dialogi z nieoczekiwanymi, losowo wybranymi kwestiami.
- Potrafimy grać w takich gier bardzo dużo, ale tym się od was różnimy, że gramy w nie równocześnie. Koncentracja, skupienie, spokój - to elementy niezbędne na scenie - tłumaczy Marcin Borchardt, który tego wieczoru wcielił się w rolę przewodnika po kulisach BTD i arkanach sztuki improwizacji.
Nie wszyscy odważyli się stanąć w świetle jupiterów, kilka osób odkryło w sobie jednak całkiem niezłe pokłady talentu scenicznego.
- Nie spodziewałam się, że ten spacer będzie aż tak aktywny. Nie wiedziałam wcześniej, że tak dobrze mogę się czuć na scenie - śmieje się Marta, która na wieczór w teatrze namówiła też swojego chłopaka i razem chętnie sprawdzali swoje siły aktorskie.
- Nie myślałem nigdy o aktorstwie i nie spodziewałem się, że będę się tak świetnie bawić, chociaż teatr bardzo lubię - przyznaje Michał.
Spacer był też okazją do zadania wielu pytań o to, czego zwykle z widowni nie widać: jak dużo improwizacji wkrada się do gotowego przedstawienia, co robią aktorzy, gdy na chwilę schodzą ze sceny, czy aktorski warsztat przydaje się w życiu prywatnym albo jak wygląda normalny dzień pracy. Nie mogło zabraknąć też pytania o sceniczne wpadki.
- Koledzy techniczni zrobili dowcip aktorowi, który po scenie przechadzał się z bronią. Nagle, ku jego ogromnemu zaskoczeniu, strzelba wystrzeliła, a z sufitu spadła… kaczka. Jak łatwo się domyślić kolega miał ogromny kłopot z zapanowaniem nad emocjami. Jedynym wyjściem było odwrócić się do widzów tyłem i zapanować nad śmiechem - opowiada Marcin Borchardt.
Koszalinianom, którzy odwiedzili na zaproszenie bardzo spodobał się ten sposób doświadczania teatru.
- Z tym większym podziwem i radością będę teraz oglądać to, co dzieje się na scenie. A Bałtyckiemu teatrowi Dramatycznemu, który świętuje właśnie swoje 65 urodziny i jego aktorom życzę wielu fantastycznych spektakli - mówi jedna z uczestniczek interaktywnego spaceru po teatrze.