Placówka znana jako "szkoła specjalna" świętuje 60-lecie istnienia. - Chcemy, żeby nasze dzieci przestały przegrywać - mówi Wojciech Rzemieniewski, dyrektor.
W koszalińskiej placówce uczą się dzieci z orzeczeniem o lekkim stopniu niepełnosprawności intelektualnej oraz ze spektrum autyzmu. - Wyrażenie "szkoła specjalna" kojarzy się pejoratywnie. My naszych dzieci nie etykietujemy. Mówimy, że jesteśmy Zespołem Szkół nr 12, po prostu - zaznacza W. Rzemieniewski.
W szkole uczy się obecnie ponad 120 uczniów na wszystkich poziomach edukacji - od podstawówki po szkołę zawodową. Jak mówi dyrektor Rzemieniewski, dzieci do "dwunastki" trafiają "potrzaskane przez życie". Jak to rozumie doświadczony pedagog? - Za normę intelektualną uważa się IQ na poziomie mniej więcej 100. Jeżeli ktoś ma 70, to mówimy o upośledzeniu. W praktyce przekłada się to na trudności w nauce, w percepcji wzrokowej, słuchowej, w zaburzeniach motoryki małej i dużej. Jeżeli tych trudności nie zauważy się u dziecka odpowiednio wcześnie, dochodzą do tego trudności w zachowaniu. Takie dziecko w normalnej szkole masowej, nie mogąc wykazać się piątkami, "wykazuje się" w złym zachowaniu. Bo każdy z nas chce wygrywać, być liderem - wyjaśnia W. Rzemieniewski.
Jak dodaje, jeśli takie dziecko nie trafi do odpowiedniej szkoły, zawsze będzie uważane za gorsze i samo też będzie postrzegać siebie w ten sposób. - Nasze dzieci są po ludzku poranione. Trzeba więc wprowadzić odpowiedni sposób pracy, żeby przestały przegrywać. Jeśli rodzice nie chcą swojego dziecka przyprowadzić do takiej szkoły jak nasza, skazują je na nieustanną porażkę. Przychodząc do nas, dziecko zaczyna wygrywać. Przestaje być inne, trafia do swojej normy. W tej normie dostaje nagle pierwsze piątki, a nawet szóstki. Na twarzy po raz pierwszy pojawia się uśmiech. Zaczyna chcieć chodzić do szkoły, a wcześniej wydawało się, że ma fobię szkolną. Przestaje być odmieńcem - mówi dyrektor.
Debora, uczennica w szkole zawodowej, przygotowująca się do zawodu kucharza, opowiada o latach spędzonych w zwykłej szkole masowej. - Czułam się inna. Byłam trochę wykluczona. Siedziałam sobie na korytarzu, obserwowałam, czytałam, gdy inni bawili się lub rozmawiali. Czułam się jak ryba nie w wodzie. Tutaj nikt nikogo nie omija. Szczerze mówiąc, to już nieraz wolałabym, żeby mnie pominięto, żeby mieć choć trochę świętego spokoju - śmieje się dziewczyna.
- Przychodzę tu jak do domu - zapewnia Kamil, przyszły hydraulik.
Na uroczystości jubileuszowe, które odbyły się 29 marca, przybyli przedstawiciele parlamentu, samorządu, kuratorium oraz dyrektorzy koszalińskich szkół. Obecny był także bp Edward Dajczak.
Głos w czasie gali jubileuszowej zabrał także bp Edward Dajczak. ks. Wojciech Parfianowicz /Foto GośćZwracając się do uczniów, biskup powiedział: - Życzę, żebyście opuszczając tę szkołę, mogli powiedzieć: "Nauczyliśmy się tutaj życia". To byłoby najpiękniejsze.
Podczas gali jubileuszowej młodzież zaprezentowała przedstawienie, którego kanwą była planowana w najbliższej przyszłości przeprowadzka szkoły. Jej siedziba już niedługo będzie mieściła się w dawnym Gimnazjum nr 2 przy ul. Krzywoustego.
Szkoła została utworzona pod koniec roku 1958. Obecnie uczy się w niej ponad 120 uczniów, w tym 30 ze spektrum autyzmu. Placówka oferuje indywidualne podejście do dziecka, o czym świadczy ponad 20 różnych klas, w których jest od 2 do 10 uczniów. Szkoła zapewnia zajęcia logopedyczne, integracji sensorycznej czy gimnastyki korekcyjnej. Kształci w zakresie przedmiotów ogólnych, a także przygotowuje m.in. do zawodów kucharza, hydraulika czy pracownika obsługi hotelowej.
Jak podkreśla dyrektor Rzemieniewski, absolwenci "dwunastki" podchodzą do zewnętrznego egzaminu zawodowego razem z uczniami ze zwykłych zawodówek. Nie ma dla nich żadnej taryfy ulgowej. - Notujemy prawie 100-proc. zdawalność. Możemy powiedzieć, że zachodzi tu pewien paradoks. Przyjmujemy dziecko upośledzone, a wypuszczamy... w normie - cieszy się dyrektor.