Wielka Sobota jest niezwykła, pozostawiona dla tych, których śmierć Jezusa dotknęła, urzekła, zdumiała, bardzo zabolała – podpowiada sposób przeżywania Wielkiej Soboty bp. Dajczak.
Dziś w świątyniach ruch niemały. Tradycja błogosławieństwa pokarmów na stół wielkanocny jest w Polsce wciąż żywa, co więcej – bardziej popularna niż inne pobożne praktyki. Kapłani przypominają odwiedzającym świątynie, by swoją uwagę skierowali na obecność Chrystusa, i to nie tylko tę unaocznioną w figurze złożonego do grobu Pana, ale tę realną, w Najświętszym Sakramencie obecnym na ołtarzach tzw. grobu Pańskiego we wszystkich kościołach.
Biskup Dajczak podpowiada, jak przeżyć ten jedyny w roku czas wielkiej ciszy Pańskiego grobu.
– Wielka Sobota jest niezwykła, pozostawiona dla tych, których śmierć Jezusa dotknęła, urzekła, zdumiała, bardzo zabolała. Dlatego Wielka Sobota jest czasem kompletnego wyciszenia. Tu właściwie nic się nie dzieje, prócz liturgii godzin – zauważa. – Ta sobota jest martwa i w tym kontekście tłum odwiedzający kościół ze święconką, łamiący tę ciszę, której nie powinno się łamać, pokazuje tym mocniej dramat nieobecności Jezusa.
– Symboliczny grób w kościele powinna bowiem otaczać cisza. A cisza potrzebna jest na spotkanie człowieka z Bogiem. Ale na to spotkanie trzeba chcieć pójść. W przeciwnym razie tę sobotę przejdzie się nijak, głównie sprzątając, przygotowując dom, potrawy. Można, ale wówczas umknie coś najistotniejszego, przydanego Wielkanocy: bardzo osobiste spotkanie człowieka i Boga.
Aktywność związana ze święceniem pokarmów nie musi być przeszkodą w tym przeżywaniu.
Bo choć święconka nie powinna być w centrum uwagi Wielkiej Soboty, może być ona okazją do zrozumienia sensu wydarzeń wielkanocnych.
– Czy zastanawiamy się, dlaczego wkładamy takie a nie inne produkty do koszyka ze święconką? Dlaczego znajduje się w nim jajko? – pyta biskup Dajczak. I zastrzega, by nie wymawiać się stwierdzeniem "bo tak robiła moja mama". – Takie myślenie może zamykać na odczytanie znaczenia symbolu. A przecież warto go odczytać. Jajko to bowiem znak budzącego się życia, potężnej eksplozji życia.
Rozumienie, że Chrystusowe Zmartwychwstanie gromadzi ludzi przy wielkanocnym stole, nadaje wartość świętowaniu, które według biskupa nie powinno się kończyć na wspólnej degustacji.
– Ogromnie ważne jest, by razem świętować, zwłaszcza we współczesnym świecie, w którym wciąż się rozmijamy, w którym jest coraz mniej wspólnych posiłków. Tego wymiaru świętowania nie wolno bagatelizować – zauważa pasterz diecezji.
Podpowiada, by robić to jednak w perspektywie chrześcijańskiej. – Warto się wówczas wsłuchać w drugą osobę, to znaczy posłuchać, co w tej osobie się dzieje: co pięknego, a może tego, co boli… A to wszystko zawiera się w Triduum Paschalnym, w którym wybrzmiewa i Krzyż, i alleluja. To więc szansa, by ślad boskości niesiony przez te znaki, a okazany przez wzajemną miłość, w nas pozostał.
Rozważania bp. Dajczaka pochodzą z jego przedświątecznego spotkania z przedstawicielami mediów regionu, które miało miejsce w domu biskupim 8 kwietnia.