Sprzątają kirkut ponad podziałami, poglądami, wyznaniem. Grabią liście, zbierają gałęzie, wycinają krzaki. I przypominają o mieszkającej tu przed wojną społeczności żydowskiej.
Szczotka wydobywała spod mchu pozacierane inskrypcje i symbole. Ledwie wyczuwalne pod palcami litery hebrajskie i niemieckie mówią już niewiele, więcej można wyczytać ze znaków. – Na tej macewie jest dzban. Znak, że zmarły był z pokolenia lewitów. A na tym była postać kobiety. To nieczęste, bo zgodnie z żydowskimi przepisami niewłaściwe. Szkoda, że się nie zachowała – mówi Zbigniew Czajkowski. – Kiedy w 2001 r. odbyły się tu ekumeniczne uroczystości, jednym z gości była Gisela Miessner. Patrzyła i płakała. Odnalazła macewę swoich dziadków. To było bardzo wzruszające. A potem był wielki wstyd, bo kiedy doszło do aktu wandalizmu, to właśnie ta macewa ucierpiała – opowiada.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.