Powołani, czyli jacy? W koszalińskim seminarium jest ich 33. Poprosiliśmy kilku z nich, żeby odpowiedzieli o sobie, zachęcając innych do wyruszenia tą drogą.
Kleryk Mateusz Cieślak, rok III: Przygotowuję się na wykład z Nowego Testamentu, więc zacznę od św. Pawła: „Moc w słabości się doskonali” (śmiech).
Jak się okazuje, w powołaniu wielu chłopaków znaczącą rolę odgrywała… babcia. W moim też. Ona uczyła mnie bezinteresowności, religijności, właściwych postaw, modlitwy. Kiedy miałem 6 lat, w wyniku komplikacji pooperacyjnych, zmarła moja mama. Nie mam wątpliwości, że i ona wyprasza dla mnie łaski.
Byłem ministrantem, ale moja wiara ograniczała się do zewnętrznych praktyk. Nie należałem ani do oazy, ani do KSM-u.
Zbuntowałem się jako 16-latek. Rzuciłem ministranturę, przestałem w ogóle chodzić do kościoła. Imprezowałem z kolegami, robiłem rzeczy, z których niekoniecznie jestem dumny. Kiedy w końcu zaczęło mnie uwierać sumienie, zacząłem myśleć, co chcę zrobić z moim życiem. Od tej refleksji i chęci zmiany zaczęła się moja współpraca z łaską.
Wdzięczność Bogu sprawiła, że zacząłem myśleć o tym, czy nie oddać Mu swojego życia. Pomyślałem o zakonie, pojechałem nawet do kamedułów. A mój proboszcz powiedział mi: „Chcesz radykalnej drogi, to popatrz, jakie są potrzeby tej diecezji”.
Zostawiłem sprawę Panu Bogu: jeśli zdam maturę, pójdę do seminarium. Specjalnie się nie przygotowywałem do egzaminów, ale… zdałem.
Sąsiedzi z Szydłowa przyjęli moją decyzję pozytywnie, koledzy chyba trochę z zaskoczeniem i zdziwieniem. Nasłuchałem się o tym, jak widzą Kościół i księży. Ale myślę, że przez te cztery lata mojej formacji oni też dojrzewają, stają się bardziej otwarci. Już coś fajnego się wydarzyło: możemy porozmawiać o Panu Bogu.
Jestem na III roku, więc jeszcze kawał drogi przede mną. To nie jest tak, że jak już pójdzie się do seminarium, to jest z górki. Górka dopiero się zaczyna.
Przed ubiegłorocznymi wakacjami nawet myślałem, że się spakuję i nie wrócę. Najbardziej doskwierała mi myśl, że ksiądz jest odpowiedzialny za zbawienie ludzi. Udźwignę?
Myślałem też o tym, czy ja przed czymś nie uciekam, a może będę „gwiazdorem w koloratce”? Czy uda mi się nie robić własnego show? Te wątpliwości są dobre, bo burzą to, co próbuje się budować na sobie samym.
Z pytaniami - np. o seminaryjne życie - można zwrócić się do kleryków na facebookowym profilu Wyższego Seminarium Duchownego w Koszalinie.