To były sekundy. Czteropokoleniowa rodzina z Kępin straciła dach nad głową i dorobek całego życia. Mieszkańcy gminy i parafianie organizują pomoc, ale to kropla w morzu budowlanych potrzeb.
Tydzień po tragedii pan Stefan patrzy na pogorzelisko już spokojnie. Ale serce dalej boli. – Ja w tym domu od urodzenia mieszkam. To dorobek mojego życia, moich rodziców, a teraz i syna, i synowej – wzdycha ze smutkiem.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.