W kołobrzeskim ośrodku Caritas goszczą polskie dzieci z Ukrainy. Dla naszych rodaków to nie tylko okazja do poznania ojczyzny, ale i odnalezienia poczucia własnej godności.
Opiekunowie wraz z 42 dzieci z Kijowa, Korostyszewa i głównie z Żytomierza – największego skupiska Polaków na Ukrainie – przyjechali 6 czerwca na zaproszenie Caritas na dwutygodniowe kolonie do Polski. Zanim grupa trafiła nad Bałtyk, pierwsze dwa dni spędziła w ośrodku Caritas w Ostrowcu.
– Chcemy pobudzać ich polskość – powiedział Łukasz Gawlik, koordynator projektu. Goście z Ukrainy zapoznają się z pomorską historią, zaglądając do bazyliki kołobrzeskiej, Muzeum Oręża Polskiego, czy wdrapując się na latarnię morską. Także wydarzenia artystyczne, takie jak koncert Arki Noego w Koszalinie czy rekreacja w parkach rozrywki, pokazują im, jak żyje się w ojczyźnie ich przodków.
Animatorzy dbają o polskie akcenty podczas takich zajęć jak wykonanie godła Polski z bibuły czy lepienie z piasku smoka wawelskiego. – Poznajemy polską kulturę, obserwujemy, jak żyją ludzie, a wszystko w języku polskim – cieszy się animatorka Tatiana Wengeruk. – Nauka języka polskiego na Ukrainie jest taka… sucha. Tutaj brzmi on inaczej, pięknie, dzieci chętniej go używają.
Caritas kładzie nacisk na aspekt edukacyjny, dlatego zapewnia gościom warsztaty informatyczne i językowe. – Co tu dużo mówić: nauka polskiego to dla nich nadzieja, że gdy dorosną, przeniosą się do Polski, postrzeganej jako kraj dobrobytu. Starsze z nich rozważają możliwość nauki w polskich szkołach, na uczelniach – mówi Ł. Gawlik.
Potwierdza to 13-letnia Krysia Czerepańska, która niebawem rozpocznie rok szkolny w liceum w Warszawie. To marzenie całej jej rodziny, która liczy, że najpierw Krysia zamieszka w Polsce i założy tu rodzinę, a po latach ściągnie tu rodziców. – W domu rozmawiam po polsku z mamą, uczymy mówić moje młodsze siostry. Tylko tata nie mówi, choć rozumie – mówi Krysia, której w oko wpadła polska architektura. – W sercu czuję się Polką. Polska jest przepiękna.
Również Świętosław Żdaniuk wiąże swoją przyszłość z naszym krajem. Dzięki tacie, wykładowcy historii, zna lepiej dzieje Polski niż niejeden jej obywatel. Dowodzi tego wygrana olimpiada przedmiotowa na Ukrainie. – Bardzo lubię okres 1918–45, bo to był piękny czas polskiego narodu, gdy ludzie poświęcali życie dla rozwoju ojczyzny – mówi piętnastolatek. Przed nim kolejne konkursy, już w Polsce i prawdopodobnie indeks na polską uczelnię.
– Opowieści rodziców o ich pierwszej ojczyźnie sprawiają, że dzieci chcą ją poznać, nawet tęsknią za nią – zauważa kierująca kolonią s. Karolina Słomińska. Pallotynka przygotowuje w Żytomierzu kandydatów do karty Polaka i zauważa ich aktywność w odkopywaniu własnych korzeni, za co dawniej groziły szykany, z więzieniem włącznie. – Tu, w Polsce, widać, jak dzieci zaczynają się czuć jak ryba w wodzie. Mówią: na Ukrainie jestem nikim, tu czuję się człowiekiem – cytuje wypowiedzi podopiecznych. – To wynik tego, że na Ukrainie Polacy nie czują się szanowani.
Współfinansowane przez Kancelarię Senatu kolonie dla dzieci polonijnych to jeden z elementów wsparcia, jakiego diecezjalna Caritas chce udzielić Polakom za granicą. – Rozszerzamy naszą misję na Wschód, docieramy z pomocą do rodzin mieszkających na Białorusi, Litwie, Ukrainie – mówi ks. Tomasz Roda, jej dyrektor. Wymienia m.in. paczki pozyskane w ramach "Pustej choinki" czy wyprawki szkolne. – Ponadto zapraszamy polonijne dzieci i młodzież do ośrodków Caritas na kolonie i obozy.