Na jasnogórskich wałach zameldowało się 175 pielgrzymów, którzy 2 lipca wyruszyli ze Skrzatusza, a kilka dni wcześniej z Koszalina i innych miejsc.
Większość uczestników pielgrzymki to mieszkańcy diecezji koszalińsko-kołobrzeskiej. Jednak w grupie pojawiły się także osoby m.in. z Piotrkowa Trybunalskiego, Wrocławia, Gdańska czy Warszawy.
Najstarszy uczestnik miał 75 lat, a najmłodszy - 14. - Generalnie tę pielgrzymkę tworzą raczej ludzie dojrzali, którzy mają już rodziny, dzieci czy wnuki - mówi ks. Tomasz Roda, przewodnik.
Pielgrzymi przejechali ponad 500 kilometrów. Po drodze zatrzymywali się na Polach Lednickich, w sanktuarium Matki Bożej w Licheniu oraz w sanktuarium św. Józefa w Kaliszu.
- To jest krótki, ale bardzo intensywny duszpastersko czas. Jest wiele dobrych rozmów i spowiedzi - mówi ks. Roda, zwracając uwagę na kilka ważnych przystanków w czasie drogi na Jasną Górę.
- Bardzo mocnym momentem był początek pielgrzymki w Skrzatuszu. Komentując Ewangelię o burzy na jeziorze, bp Krzysztof Zadarko zachęcał nas, żebyśmy w momentach zagubienia mieli wzrok utkwiony w Chrystusie - mówi ks. Tomasz Roda.
Wyjazd ze Skrzatusza. Archiwum Pielgrzymki RowerowejNa Polach Lednickich pielgrzymi odnowili swoje przyrzeczenia chrzcielne. - Ojciec Wojciech Prus, dominikanin, duszpasterz dzieła Lednica 2000, podprowadził nas pod ponowny wybór Chrystusa jako naszego Pana. Przypomniał, że przyjaźń z Jezusem pozwala przetrwać trudny czas w Kościele, w rodzinie czy w pracy - relacjonuje przewodnik grupy.
Pielgrzymi pod Bramą Rybą na Lednicy. Archiwum Pielgrzymki Rowerowej- Bardzo wzruszające chwile czekały na nas w sanktuarium św. Józefa w Kaliszu. Rodzice przeżywali wyniki matur swoich dzieci. To było bardzo piękne zobaczyć ich na kolanach, piszących karteczki z intencjami, aby ich dzieci przystąpiły z wiarą do bierzmowania, żyły z Bogiem, odkryły swoje powołanie - wspomina ks. Roda.
Podsumowując 10 lat istnienia pielgrzymki, ks. Tomasz Roda, który jest jej przewodnikiem od samego początku, wymienia kilka elementów, które według niego najlepiej ją charakteryzują.
- Relacje, samotność, apele. To są trzy ważne wymiary tej pielgrzymki. Przez to, że nocujemy w szkołach, na halach, mamy nieustannie kontakt ze sobą. Rozmawiamy, dzielimy się swoim życiem. Te relacje przedłużają się na czas po pielgrzymce. W drodze jest też sporo czasu dla samego siebie. Nazywam to samotnością na rowerze. Jest to dobra samotność, pozwalająca na przemyślenie wielu spraw i na osobistą modlitwę. Wreszcie apele - czyli wieczorne spotkania z Najświętszym Sakramentem. To są często bardzo wzruszające chwile głębokiej modlitwy - wylicza ks. Roda.
Niektórzy pielgrzymi pojadą dalej w drogę do San Giovanni Rotondo.