Mszy św. pogrzebowej w intencji śp. s. Marii Radosławy (Ludwiki Niezdropy) w kościele pw. św. Ottona przewodniczył bp Edward Dajczak.
Siostra Maria Radosława (Ludwika Niezdropa) zmarła po ciężkiej chorobie 5 lipca.
- Odejście bliskiej osoby stawia nas w obliczu bezsilności, która nas obezwładnia i napełnia serce bólem i zwątpieniem. Jednak pozostaje nadzieja, że ci, których kochamy, nie umierają nigdy. Bo miłość to nieśmiertelność. Dlatego śmierć nie jest w stanie odebrać nam nikogo, kto swoim istnieniem wpisał się w historię naszego życia - powiedziała jedna z sióstr w słowach pożegnania pod koniec Mszy św.
Słupsk, 9 lipca: Pogrzeb s. Marii Radosławy od Matki Bożej Dobrej Rady, klaryski. ks. Wojciech Parfianowicz /Foto GośćOdnosząc się do tych słów, bp Edward Dajczak zauważył: - Klasztor klarysek jest niepowtarzalnym miejscem. Od czasu, kiedy siostry przyjechały do Słupska, nie było przerwy w wystawieniu Najświętszego Sakramentu. Dzień i noc zawsze są siostry, które przed Nim klęczą i modlą się. Całe ich życie jest podporządkowane uwielbieniu Boga i wołaniu o dobro dla innych. Te siostry są właśnie takie - zbierają nasze intencje, sprawy naszego życia i wołają do Boga za tych, którzy o tę modlitwę proszą, ale także i za tych, którzy o nią nie proszą. Dlatego one umierają inaczej. Kiedy w rozmowie pada słowo "śmierć", one zawsze rozumieją je jako "przejście". Po nim właściwie niewiele się zmienia. One są tu z Jezusem i tam też - tylko że już bez zasłony, twarzą w twarz, w pełni.
Słupsk, 9 lipca: Pogrzeb s. Marii Radosławy od Matki Bożej Dobrej Rady, klaryski. ks. Wojciech Parfianowicz /Foto GośćSiostra Maria Radosława od Matki Bożej Dobrej Rady (Ludwika Niezdropa) urodziła się 19 marca 1953 roku. Pochodziła z Koczały. Do klasztoru w Słupsku wstąpiła 25 lutego 1999 roku. Pierwsze śluby złożyła 2 czerwca 2002 roku, a profesję wieczystą 27 maja 2007 roku.
Przed wstąpieniem do klasztoru pracowała zawodowo jako technik-ekonomista. Opiekowała się także chorą mamą. W klasztorze pracowała w kuchni i przy furcie klauzurowej.
- Każdy człowiek, nawet najskromniejszy, zostawia ślad po sobie. Twoje doczesne życie to radosny autentyzm wiary, prowadzącej do Boga. Chrystus przygotowywał Cię do życia zakonnego poprzez próby codzienności. Praca zawodowa, opieka nad ciężko chorą mamą kształtowały Twoją cierpliwość, wytrwałość i ofiarność. Byłaś zawsze cicha, skromna i dokładna w pracy. Swoje obowiązki na furcie i w kuchni wykonywałaś z wielką sumiennością i oddaniem - mówiła jedna z sióstr w imieniu wspólnoty w ramach pożegnania.
Słupsk, 9 lipca: Pogrzeb s. Marii Radosławy od Matki Bożej Dobrej Rady, klaryski. ks. Wojciech Parfianowicz /Foto Gość- Twoje ostatnie miesiące życia były dla nas czasem rekolekcji i pochylenia się nad tajemnicą cierpienia. Twoja choroba, mimo zaskoczenia, umacniała nasze wzajemne relacje, pobudzała do dobroci i wzajemnej życzliwości. Pobyt w szpitalu i uciążliwe badania przyjmowałaś z wielką pokorą. Po usłyszeniu odbierającej wszelką nadzieję diagnozy, zachowałaś spokój i opanowanie. Ostatnie tygodnie to nasilenie dolegliwości bólowych i innych objawów odbierających siły. Jednak z Twojej strony nie było skargi i narzekania. Do ostatniej chwili nie chciałaś swoją osobą nikogo absorbować. Twój ostatni dzień życia to dla nas najcenniejszy dar. Jezus obdarzył Cię siłą. Ku zaskoczeniu wszystkich pomagałaś jeszcze w kuchni. Jednak wieczorem nastąpiło pogorszenie. Zdążyłaś przyjąć Pana Jezusa i o godz. 20.15, otoczona siostrami, wkroczyłaś w bramy nieba. Z naszych serc, mimo łez, płynie radosne Magnificat za dar Twojego powołania - usłyszeli uczestnicy pogrzebu.
Mszę św. pogrzebową 9 lipca razem z biskupem koncelebrowali księża z obu słupskich dekanatów. Ciało zmarłej siostry spoczęło na Starym Cmentarzu w Słupsku.