Ewangelizatorzy stojący z... łopatami wzbudzają zaciekawienie i sympatię. - Nie chcemy nikogo oceniać ani mówić, jak ma żyć - stwierdza ks. Rafał Jarosiewicz.
O - i tu pada niecenzuralne, siarczyste słowo - ksiądz z łopatą! Tak czasami reagują uczestnicy festiwalu muzyki elektronicznej "Sunrise" na widok ewangelizatorów z "Przystani z Jezusem". Inni krzyczą: "Szczęść Boże" albo swoje zdziwienie i zaciekawienie wyrażają w nieco inny, mniej pobożny czy parlamentarny sposób. Wrogo nastawionych i przechodzących obojętnie jest raczej niewielu, o czym świadczą licznie "przybijane piątki" i robione w ilościach hurtowych "selfiki". Często jednak na tym się nie kończy. I o to właśnie chodzi w trzymaniu łopaty.
Ewangelizatorzy z łopatami, które służą jako element wzbudzający ciekawość uczestników festiwalu. ks. Wojciech Parfianowicz /Foto Gość- Przesłanie łopaty jest bardzo proste: "Pan Bóg chce się dokopać ze swoją miłością do twojego serca" - wyjaśnia ks. Rafał Jarosiewicz z koszalińskiej Wspólnoty św. Pawła Szkoły Nowej Ewangelizacji. Przyznaje, że łopata służy trochę jako element przyciągający uwagę. Okazuje się, że to działa.
- Ludzie podchodzą do nas, pytają, co to oznacza, dlaczego tak stoimy z tymi łopatami. Od tego się zaczyna, ale bardzo często idziemy dalej. Ludzie pytają o istnienie Boga, o to, w jaki sposób można Go doświadczyć, dzielą się swoim życiem - mówi ks. Rafał, który razem z 50 uczestnikami "Przystani z Jezusem" ewangelizuje przez dwie festiwalowe noce.
Ewangelizatorzy stoją przy bramie festiwalu od godz. 16 do 5 nad ranem. Tak było z piątku na sobotę i tak jest z soboty na niedzielę. Także to wywołuje zdziwienie wśród uczestników imprezy.
- "Wy tu ciągle stoicie?" - pytali nas ze zdziwieniem i szacunkiem. "To ci z łopatami od Jezusa" - dało się słyszeć - relacjonuje Kuba, jeden ze świeckich ewangelizatorów.
"Przystań z Jezusem" przyjęła w tym roku zupełnie nową strategię. - Z niczym się nie narzucamy. Po prostu stoimy. Do nikogo nie podchodzimy. Czekamy, aż ktoś podejdzie do nas. Nie jesteśmy w żaden sposób nachalni - tłumaczy ks. Rafał Jarosiewicz. - Nie chcemy też nikogo oceniać ani mówić, jak ma żyć. Dzielimy się tylko naszym doświadczeniem Boga - dodaje.
- Ludzie, którzy tu przyjeżdżają, w tej muzyce, w tych kolorach, w tej scenografii widzą coś, co postrzegają jako piękno. Dla nas największym pięknem jest Bóg - i o tym mówimy. Oni bardzo się dziwią, kiedy słyszą, że modlimy się dla nich o pogodę i bezpieczeństwo - mówi ks. Rafał.
- Nie spodziewałem się tego zupełnie. Ksiądz mówi moim językiem. Rusza mnie dobroć tych ludzi - stwierdza Arek z Wielkopolski, uczestnik festiwalu.
Bardzo często rozmowa zaczyna się od prostego "przybicia piątki". ks. Wojciech Parfianowicz /Foto GośćO swoim doświadczeniu nocnej ewangelizacji opowiada Kuba, członek ekipy "Przystani z Jezusem": - Jestem mile zaskoczony tym, jak ludzie są wobec nas otwarci. Miałem rozmowę z Adrianem, który zgubił się w tłumie i nie mógł skontaktować się ze swoimi kolegami. Wierzę, że to był jakiś Boży plan wobec niego. Zgubił się, ale jednocześnie odnalazł. Trafił na nas i opowiedział historię swojego życia, m.in. jak był maltretowany przez własnego ojca. Rozmawialiśmy długo. Na koniec modliliśmy się. Adrian zawierzył swoje życie Jezusowi.
Siostra Emanuela Gemza ze Zgromadzenia Sióstr Matki Bożej Miłosierdzia przyciąga nie tylko łopatą, ale także promiennym uśmiechem.
- Wiele osób mnie pyta: "To nie jest przebranie?". Odbyłam wiele dobrych rozmów. Podeszła jedna dziewczyna, która stwierdziła, że bardziej pociąga ją buddyzm. Zaczęła mnie pytać o to, dlaczego zostałam siostrą. Opowiadałam jej o tym, jak pytam się Boga o Jego wolę, jak ją odczytuję. Kolejka ruszyła i ona musiała już iść dalej. Poprosiła mnie wtedy, żebym poszła razem z nią, bo dalej chciała ze mną rozmawiać. Poszłam. Były też trudne rozmowy. Ludzie wylewali swoje żale wobec Boga i Kościoła. W takich przypadkach po prostu słuchałam i mówiłam tylko wtedy, kiedy ktoś o to prosił - opowiada siostra.
Ewangelizatorzy rozdają też uczestnikom festiwalu ulotki z informacją o "Dopalaczu, który unicestwia nudę, smutek, pustkę, żal, lęk i wyzwala szczęście". Po otwarciu ulotki okazuje się, że chodzi o doświadczenie Bożej miłości, które wymaga zaproszenia Jezusa do swojego życia.
Ksiądz Rafał Jarosiewicz przyznaje też, że mobilny konfesjonał ustawiony niedaleko bramy wejściowej festiwalu rzadko bywa pusty. - Spowiadałem już kilka godzin - mówi.
Jak mówi ks. Rafał Jarosiewicz, mobilny konfesjonał przydaje się podczas ewangelizacji. ks. Wojciech Parfianowicz /Foto GośćFestiwal muzyki elektronicznej "Sunrise" to największa tego typu impreza w Polsce i jedna z większych w Europie. Odbywa się już po raz 17. Na pięciu scenach występuje w tym roku ponad 100 wykonawców muzyki elektronicznej, do której należą takie gatunki jak: house, trance, techno, progressive, bass, future, hardstyle, electro. Festiwal cieszy się sporym zainteresowaniem. W poprzednich latach bywało na nim nawet 80 tys. uczestników.
Impreza ma też co roku swoją ciemną stronę, m.in. jeśli chodzi o zatrzymania osób posiadających niedozwolone środki odurzające.