Prawie pół setki ministrantów młodszych wypoczywa w Kołobrzegu-Podczelu. Tydzień spędzony nad morzem to nie tyle formacja, co zrobienie Panu Bogu miejsca także w czasie wakacyjnej laby.
Tomek Śniegulski i Maciej Żmuda-Trzebiatowski na co dzień służą przy ołtarzu miasteckiego kościoła pw. Miłosierdzia Bożego. W wakacje wprawdzie zbiórek nie ma, ale jak sami przyznają, ministrantem jest się także w lecie. – Bycie ministrantem to obowiązek, ale jest bardzo fajnie. Podoba mi się ministrantura, bo od ołtarza wszystko inaczej widać i się nie nudzę – deklaruje Maciek. Na rekolekcjach też nudzić się nie sposób. Cały czas się coś dzieje. – Nie miałem w tym roku innych planów wakacyjnych, ale nie rozczarowałem się, jest bardzo fajnie. Wczoraj spędziliśmy cały dzień w parku rozrywki – dopowiada Tomek.
Co można na rekolekcjach robić? – Modlić się – odpowiadają Gracjan Sroka i Alan Roczeń, ministranci ze Sławna. Cały czas? – Cały! – śmieją się chłopaki. Ale za chwilę dopowiadają, że zabawy przez ten tydzień nie brakuje. – Wypuszczają nas czasem z kaplicy – żartują, opowiadając o czasie spędzonym na zabawie.
Letnie rekolekcje to przede wszystkim czas zabawy. Karolina Pawłowska /Foto GośćDla pół setki ministrantów młodszych, którzy zjechali się z całej diecezji tygodniowe letnie rekolekcje to właśnie czas spędzony na wspólnej zabawie.
- Jest oczywiście codzienna Msza św., dzień kończy się Apelem Jasnogórskim, dużo razem śpiewamy, ale to nie są rekolekcje w dosłownym sensie. Nie tyle przekazujemy ważne treści formacyjne, co pokazujemy, że nie ma dwóch światów: świata Pana Boga i świata codzienności. To nie tyle rekolekcje, co wakacje z Panem Bogiem, lato z wartościami. Próbujemy w gry i zabawy, w rozrywkę, w pobyt na plaży wpisać program duchowej formacji – przyznaje ks. Andrzej Zaniewski, diecezjalny duszpasterz młodzieży, który prowadzi rekolekcje w Podczelu.
- Czasami rodzi się pokusa, żeby zrobić sobie także „wolne” od Pana Boga. Letnie rekolekcje przekonują, że można wypoczywać z Panem Bogiem, będąc blisko Niego bawić się, grać w piłkę, wygłupiać z kolegami – dopowiada kleryk Bartosz Łepek i opowiada: - Wczoraj wracaliśmy po całym dniu spędzonym w parku rozrywki i chłopcy sami zaczęli śpiewać. Albo po zabawie z balonami dziękowaliśmy Panu Bogu za dobry czas, za wspólnotę, za kolegów. Chłopcy bardzo łatwo przyswajają to, że zabawa nie wyklucza bycia blisko Pana Boga.
Nie brakuje też czasu na modlitwę. Karolina Pawłowska /Foto GośćWypoczywających ministrantów odwiedził bp Edward Dajczak. Przekonywał ich, że nawet kiedy ma się kilka lat można przyjaźnić się z Jezusem.
- Nie musicie czekać na dorosłość, nie musicie myśleć: „może kiedyś tak się stanie”. Często dla młodego człowieka przemienienie jest prostsze i głębsze niż dla dorosłego, bo wasze serce nie są jeszcze dotknięte sprawami, które nas obciążają, a nawet uszkadzają i niszczą. Na piękną relację z Bogiem, na świętość, nigdy nie jest za wcześnie. Nie trzeba czekać aż będzie się kimś lepszym, ważniejszym. To dzieje się teraz – zapraszał biskup.
Swoje rekolekcje na początku sierpnia przeżywają również ministranci starsi, którzy spędzają tydzień w Wyższym Seminarium Duchownym w Koszalinie.