Po raz 19. diecezjanie koszalińsko-kołobrzescy wędrują z Koszalina do sanktuarium Miłosierdzia Bożego w Myśliborzu. Na szlak ruszyło prawie 60 osób.
Pielgrzymowanie rozpoczęli Mszą św. sprawowaną 16 sierpnia w koszalińskiej katedrze. Do sanktuarium Miłosierdzia Bożego w Myśliborzu dotrą po 9 dniach, 24 sierpnia, pokonując
– One oznaczają to, co ma się stać na tej pielgrzymce: mamy ją zakończyć pewnością, że trwamy w miłości Jezusa Miłosiernego – wyjaśnił ks. Grzegorz Szymanowski, koordynator pielgrzymki.
Ku temu będą zmierzały modlitwy, konferencje. – Konferencje omawiają spotkania Jezusa z różnymi ludźmi tak, by każdy miał możliwość odnalezienia w tych rozważaniach samego siebie w tej konkretnej sytuacji życiowej, w jakiej się znajduje – powiedział ks. Szymanowski.
Jak dodaje s. Kaja Gradowska ze Zgromadzenia Sióstr Jezusa Miłosiernego, uprzywilejowanym miejscem udzielania się miłosierdzia z Jezusowego Serca jest codzienna adoracja Najświętszego Sakramentu, na której pielgrzymi gromadzą się każdego wieczora. – Bardzo lubię tę pielgrzymkę za to, że codziennie jest na niej adoracja. To spotkanie łączy nie tylko z Bogiem, ale z nas, pielgrzymów, czyni wspólnotę wiernych Jego Sercu, takich, którzy podczas drogi nie skupiają się na sobie, lecz na Bogu – powiedziała. – To jest piękne, bo możemy nie tylko iść, śmiać się, cieszyć, ale też doświadczać tego najważniejszego spotkania z żywym Jezusem, właśnie w adoracji. To wyjątkowe, nie na każdej pielgrzymce jest taka możliwość, by tak dużo czasu spędzać przed Najświętszym Sakramentem.
Siostra Kaja wybrała się z Koszalina do Myśliborza w grupie swoich czterech współsióstr. To sposób na głoszenie orędzia miłosierdzia Bożego przez ich zgromadzenie. – Chcemy dzielić się miłosierdziem Pana Jezusa, bo dobra, które od Niego otrzymałyśmy, nie możemy zatrzymywać dla siebie. Chcemy się nim dzielić, bo dzielone się mnoży. Taka Boża matematyka – wyjaśnia s. Kaja. I dodaje, że choć siostry wiele starają się ofiarować innym, to ostatecznie same czują się jeszcze bardziej przez nich obdarowane. – To taka wzajemna wymiana, dar z siebie.
Wśród pielgrzymów nie brakuje przedstawicieli różnych wspólnot – Neokatechumenatu, Odnowy w Duchu Świętym, a zwłaszcza harcerzy z ZHR.
Kamila Gonciarek zwana jest wśród harcerskiej braci mamą wszystkich harcerzy. To mama Filipa Gonciarka, o którego zdrowie przed rokiem modliło się wielu diecezjan. Filip, choć ma się dobrze, wciąż jest pod opieką lekarzy i jeszcze nie może się wybrać na całą 9-dniową trasę, ale zapewnia, że będzie wpadał na niektóre jej etapy. Za to jego mama zdecydowała się ruszyć na pielgrzymkowy szlak. – Zawsze odprowadzałam te kochane dzieci – mówi o harcerzach, którzy stanowią sporą część pielgrzymki – zresztą cały czas im towarzyszę, czy to podczas obozów, czy różnych uroczystości. W tym roku pomyślałam, że wybiorę się z nimi chociaż na część drogi. Chcę z nimi być, choć przez parę godzin. Wzięłam ze sobą swoją mamę, więc tym bardziej wędruję w rodzinnej atmosferze.
Pielgrzymi wyszli z Koszalina w kierunku Tychowa z emblematami, wizerunkiem Jezusa Miłosiernego i z donośnym śpiewem – obserwowani przez kierowców, przechodniów, klientów sklepów. Ksiądz Szymanowski jest przekonany, że Pielgrzymka Miłosierdzia jest odpowiedzią na współczesne czasy. – W czasach, gdy człowiek jest tak oddalony od Boga i z dala od Niego poszukuje sensu życia, ratunkiem jest prawda o miłosierdziu Bożym. Na tej pielgrzymce chcemy przede wszystkim sami jej doświadczyć, ale też przypominać o niej ludziom, których spotkamy.