- Świat patrzy na nas, ludzi wierzących. Patrzy z ciekawością, ale i podejrzliwością. Okazuje zainteresowanie, ale nie przebacza hipokryzji - mówił bp Krzysztof Włodarczyk do uczestników słupskiego Marszu dla Jezusa.
Niekwestionowanym hitem tegorocznego przemarszu ulicami Słupska były przeciwdeszczowe peleryny. Bardzo przydały się też parasole. Prawdziwie jesienna aura dała się we znaki uczestnikom 7. Marszu dla Jezusa.
- Dla Jezusa nawet w deszczu! Wiemy, po co i dla Kogo idziemy - zapewniali uczniowie Szkoły Nowej Ewangelizacji ze Wspólnoty św. Krzysztofa, którzy zaprosili na marsz.
O nakazie misyjnym mówił także bp Włodarczyk podczas Mszy św. w sanktuarium św. Józefa. - Na końcu każdej Eucharystii słyszymy posłanie: "Idźcie i opowiadajcie, coście przeżywali w tym zgromadzeniu, z Kim się tu spotkaliście, kto jest waszym Panem, za którym warto iść". Głoszenie to natura Kościoła, a nie "opcja dla nadgorliwych", dodatek czy kaprys nawiedzonych - przypominał podczas Mszy św. otwierającej Marsz dla Jezusa.
- Niektórzy tak nas będą traktować: nawiedzeni, nadgorliwi, idą w deszczu ulicami i śpiewają. Ale albo jesteśmy misjonarzami, którzy głoszą Chrystusa, albo gorszycielami, którzy żyją według własnego programu - dodał, przypominając, że świat patrzy na uczniów Jezusa.
Marsz dla Jezusa w Słupsku- Patrzy z ciekawością, ale i podejrzliwością. Okazuje zainteresowanie, ale nie przebacza hipokryzji - mówił hierarcha. Podkreślał również, że świat jest spragniony Dobrej Nowiny: - Świat czeka na dobre newsy. Dobrej Nowiny potrzebują nie tylko wierzący czy będący na obrzeżach, ale także ci, którzy walczą z nami. My, którzy usłyszeliśmy Dobrą Nowinę, nie możemy jej zatrzymać dla siebie. Przez nas Chrystus kontynuuje swoją misję w świecie.
Na finał marszu, na pl. Zwycięstwa, bp Włodarczyk zawierzył Bogu miasto i jego mieszkańców. Na zmokniętych uczestników czekał także koncert ewangelizacyjny.