Panowie w Białogardzie chwycili za broń. Z różańcem w ręku stają do walki ze złem zagrażającym ich rodzinom i sąsiadom.
Modlitwa na męskie głosy to inicjatywa samych białogardzkich mężczyzn. Na pierwsze spotkanie stawiło się ich kilkudziesięciu. Panowie jednak nie tracą nadziei, że w całym dekanacie znajdzie się jeszcze więcej gotowych stanąć do obrony swoich rodzin.
– Innej broni nie mamy – przyznaje jeden z uczestników modlitwy, demonstrując oplecione wokół palców paciorki różańca.
Swój pierwszy wspólny Różaniec białogardzianie odmówili w intencji trzeźwości i wolności od uzależnień. Wcześniej wysłuchali konferencji o Krucjacie Wyzwolenia Człowieka. Następne intencje czekają, bo panowie zamierzają spotykać się regularnie. Będą modlić się za siebie, swoich najbliższych, sąsiadów, cały kraj.
Na zaproszenie na pierwsze spotkanie odpowiedziało kilkudziesięciu mężczyzn. Karolina Pawłowska /Foto Gość– To nasza jedyna formy obrony przed tym, co dzieje się na świecie. Nie krzyczymy, nie hejtujemy, nie nienawidzimy. Modlimy się. Także za tych, których nie ma w Kościele – mówi ks. Jan Gardulski, proboszcz parafii pw. Najświętszego Serca Pana Jezusa. – Chciałbym, żeby ta modlitwa jednoczyła mężczyzn cyklicznie. Ale to już będzie ich decyzja, jak często będą się spotykać: raz w miesiącu? Raz na kwartał? Z krótką konferencją, z Mszą św. A może i przyjdzie moment, że trzeba będzie wyjść z modlitwą różańcową na ulicę? – zastanawia się białogardzki dziekan.