V Liceum Ogólnokształcące gościło delegację z Aleppo. 150 uczniów przekonało się, jak ważna jest wrażliwość na potrzeby ludzi z odległych i obcych kulturowo krajów.
Przedstawiciele syryjskiej społeczności chrześcijańskiej w Aleppo drugiego dnia pobytu w Koszalinie odwiedzili uczniów V LO w Koszalinie. Relację z pierwszego spotkania z koszalinianami można przeczytać TUTAJ.
Wśród 150 uczniów uczestniczących 25 września w spotkaniu w murach liceum są wolontariuszki, które w ramach "Wolontariatu pokoju i miłości dla Betlejem" na początku 2018 roku pojechały do Palestyny, by pracować m.in. w sierocińcu polskich elżbietanek w Betlejem. Przekonanie, że pomaganie ma sens, z jakim wówczas wróciły do Polski, jest w nich nadal żywe. Jak zaświadcza Monika Bryła, opiekunka szkolnego wolontariatu współpracującego z Caritas, więzi zawiązane wówczas z mieszkańcami Betlejem są żywe i podtrzymywane poprzez korespondencję. To sprzyja utrwalaniu się postawy wrażliwości na potrzeby ludzi z odległych i obcych kulturowo krajów i w ogóle zainteresowaniu tym, co dzieje się w tamtym regionie.
– Już zanim pojechałam do Betlejem interesowałam się tą częścią świata – mówi wolontariuszka Małgorzata Puciłowska – ale odkąd zobaczyłam tamtą rzeczywistość od środka, już nie jako turystka, ale mieszkaniec domu dziecka, w którym pomagałyśmy, zmieniło się moje podejście do życia i światopogląd. Jestem dużo bardziej zainteresowana tymi tematami i zwracam uwagę na to, żeby pomagać tym osobom i trzymać z nimi kontakt, bo to też wiele dla nich znaczy.
Podczas spotkania w auli V LO młodzi dowiedzieli się o warunkach życia w kraju wyniszczonym 9-letnią wojną, o tym, że brakuje w nim żywności, że na wielu obszarach nie ma elektryczności i nie działają wodociągi, że mieszkańcy pozbawieni są pracy. I że bomby spadają nadal, trudno myśleć więc o odbudowie mieszkań, szkół, szpitali i zabytków widniejących już tylko na listach UNESCO. I o tym, że nadal potrzebują pomocy.
Dramat wojny może dotknąć każdego miejsca na świecie, jak przekonuje Marzena Petrosjan, która uczestniczyła poprzedniego dnia w spotkaniu z delegacją z Aleppo. Co więcej, koszalinianka uważa, że konieczne jest edukowanie młodzieży w tym temacie. – Dzieci i młodzież powinny otwierać się na niesienie pomocy, ale odpowiedzialność za to spoczywa na dorosłych. Tego, jak podstawowych rzeczy brakuje ich rówieśnikom w kraju ogarniętym wojną, nie da się nawet opowiedzieć. Ale trzeba próbować, bo to ma sens. Najważniejsze jest bycie razem, szanowanie bólu ofiar i proszenie Boga o pokój – powiedziała.