Większych, niż firmy, które można by było założyć albo pieniądze, które można by było zarobić. Znany aktor zachęcał mężczyzn we franciszkańskiej pustelni do odważnej walki o sprawy najważniejsze.
Adam Woronowicz był gościem pierwszego po wakacyjnej przerwie męskiego spotkania na Świętej Górze Polanowskiej.
– Jest czwartek, przed 19. Czy w całej Holandii jest kościół, który zgromadził dzisiaj 90 mężczyzn na Eucharystii? A we Francji, w Belgii, w Niemczech? Być może zostaliśmy ostatni. Ale to nie jest beznadziejna walka. Ostateczne zwycięstwo należy do Boga. Kwestia ofiar to zupełnie inna sprawa. Żadna ze stron nie bierze jeńców. To walka na śmierć i życie. To walka o twoją rodzinę, o twoją godność, o twoją duszę – przekonywał aktor. – Możesz dostać wszystko, całą rezerwę banku federalnego Stanów Zjednoczonych, tylko daj duszę. Zatracamy się w pracy, w uzależnieniach. Facet znajdzie sobie życie na pełnej petardzie. Ale takie życie nas kompletnie nie zaspokoi, będzie ciągłym głodem. Zaspokoić go może tylko i wyłącznie Bóg.
Opowiadał zgromadzonym we franciszkańskiej pustelni mężczyznom o pracy nad filmem, który miał znaczenie nie tylko dla jego kariery, ale i życia. A także o relacji z bł. ks. Jerzym Popiełuszką. Jedną z trudniejszych była scena, w której ks. Jerzy odprawia nabożeństwo różańcowe w Bydgoszczy, na kilka godzin przed śmiercią.
– Powiedział wtedy te słowa: „Módlmy się, byśmy byli wolni od lęku, zastraszenia, ale przede wszystkim od żądzy odwetu i przemocy”. Mieliśmy przygotowane w zakrystii szaty liturgiczne. Proboszcz powiedział, że absolutnie nie zgadza się, żebym je włożył. Poszedł do kaplicy pamięci ks. Jerzego, wziął ornat, który on miał na sobie tamtego pamiętnego piątku i powiedział, że chce, żebym go włożył. Nie wiedziałem, co zrobić. Nasz ksiądz konsultant mówi: „wkładaj”. Zakładając te szaty, odmówiłem modlitwy, które kapłani mają przeznaczone przy ubieraniu poszczególnych części stroju liturgicznego i wtedy uświadomiłem sobie, że każdy ksiądz wychodzi w tym momencie na Golgotę, jak Chrystus – za swój lud. Tak, jak wy każdego dnia martwicie się o swoje rodziny, wkurzacie się, troszczycie, żeby było, żeby starczyło… znaczy umieracie. Oni też umierają, wychodzą na Golgotę i umierają za nas – zapewniał, dodając: – Wbrew wszystkiemu, co się słyszy, kapłaństwo jest święte. Nie mówię o ludziach, ale o darze. Tak, jak małżeństwo jest święte.
Aktor przekonywał, że właśnie o to toczy się walka na śmierć i życie.
– Nasz historia z Bogiem zawsze znajdzie swój happy end. Przy chrzcie dowiadujemy się, że będziemy zanurzeni w Jego życiu, śmierci, męce i zmartwychwstaniu. To znaczy, że tą drogą, która poszedł On, pójdę i ja. Ta tajemnica została złożona w bardzo kruchych naczyniach, jakimi jesteśmy. I bardzo dobrze. Bo ta siła powinna być z Niego, nie z nas – wyjaśniał, zachęcając mężczyzn:
– Panowie, jesteśmy powołani do wielkich rzeczy. Większych, niż firmy, które można by było założyć, albo pieniądze, które można by było zarobić. Jesteśmy zaproszeni na niebieską ucztę. Jesteśmy powołani do tego, by bronić najsłabszych, nasze rodziny. Jak? Po prostu się módlcie. Ciężko dzisiaj przekazywać dzieciom wiarę. Są zbuntowane, nie chcą słuchać. I chwała Panu! Przede wszystkim muszą zobaczyć, co wiara dla mnie znaczy. Nie bójcie się walki, chociaż jest na śmierć i życie. Jest piękna, bo już wygraliśmy.