− Droga ikony i droga pielgrzyma mają wiele analogii. Przede wszystkim i tu, i tu chodzi o wejście z wiarą w niepewność. Oddanie się Panu Bogu – tłumaczy Roman Zięba, ikonopis, pielgrzym Bożego Miłosierdzia.
Jeszcze jedna linia, jeszcze jedno pociągnięcie cieniutkiego pędzelka i z lipowej deseczki wyłania się twarz Jezusa. Sześć wieczorów to za mało, żeby zostać ikonopisem. Ale wystarczająco, żeby wejść na drogę ikony. – Ty, Boski Mistrzu wszystkiego, co istnieje, oświeć i kieruj duszą i ciałem sługi Twego; prowadź jego rękę, aby mógł godnie i doskonale przedstawić Twój obraz, obraz świętej Twojej Matki i wszystkich Twoich świętych ku chwale, radości i upiększeniu świętego Twego Kościoła. Amen – szepcze kilkanaście osób, zanim chwycą za pędzle. Bo ikona powstaje dla modlitwy i na modlitwie. Sam proces jej pisania jest wchodzeniem w przestrzeń spotkania z Bogiem.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.